- Od czego zaczęła się twoja miłość do kolei?
- Tą pasją zaraził mnie dziadek. Był maszynistą. Dla małego dziecka tak wielkie pojazdy, wręcz potwory są czymś bardzo interesującym, a panowie, którzy potrafią je prowadzić są dla dzieci prawdziwymi bohaterami. Dlatego już wtedy marzyłem, żeby zostać maszynistą. Niestety, w wieku 6 lat, kiedy na jaw wyszła moja dość poważna wada wzroku, dowiedziałem się, że nigdy maszynistą nie zostanę. Pamiętam, że początkowo nie mogłem w to uwierzyć, byłem bardzo rozżalony. To przeżycie odsunęło mnie na jakiś czas od żelaznych szlaków. Do mojej pasji wróciłem dopiero jako gimnazjalista, a wszystko zaczęło się na nowo od niewinnych odwiedzin peronu 2 kostrzyńskiego dworca...
- Żelazne szlaki to określenie torów?
- Tak.
- Slang "kolejarzy"? Macie jeszcze jakieś inne ciekawe określenia?
- Dużo. Na przykład szynobusy na trasie Kostrzyn-Krzyż to są Słonie i Pesobuty. Składy obsługujące linie Kostrzyn-Szczecin to Kible, Żółtki, Strzały, Plastiki czy Edki, a kostrzyński pomnik- parowóz Pt47-121 to Petucha.
- Na szynobusy macie chyba jeszcze kilka...
- Na te mniejsze mówimy Trapezy lub Turbotapczany. A wracając do tych z serii SA133 to są tzw. Pesozłomy. Z racji częstych awarii.
- SA133? Pociągi mają takie dziwne nazwy?
- Pierwsza litera- rodzaj napędu, w tym wypadku spalinowy, A- autobus szynowy, a 133 to numer określający przekładnie. W końcu trzeba to jakoś mądrze uporządkować. Ludzie śmieją się czasem ze mnie, pytając jaki to pociąg, a ja im odpowiadam symbolami, że to jest EN57, SA133 czy SM42. Często też zadają mi pytania związane z rozkładem jazdy pociągów, bo go znam na pamięć, ale uprzedzam, że nie jestem informacją PKP.
- Czy jakiś konkretny przejazd pociągiem wyjątkowo utkwił ci w pamięci?
- Z pewnością przejazd w roku 1997 linia: Kostrzyn -Słońsk- Gorzów Zieleniec parowozem Ol49-99, w którym jechał wtedy Jurek Owsiak. Mam nawet bilet z tego przejazdu z jego autografem. Chyba wówczas zauroczył go Kostrzyn i mamy teraz Woodstock.
- Jak twoją pasję odbiera otoczenie?
- Oczywiście niektórzy są zdziwieni, że można się czymś takim interesować. Inni uważają mnie za dziwaka, a część pyta, po co jest "kierownica" w pociągu. Ale większość podziwia jednak taką pasję.
- Czy twoja pasja ciekawi dziewczyny? W końcu za mundurem panny sznurem...
- Dziewczyny boja się raczej dużych maszyn (śmiech), chociaż nie spotkałem się z brakiem akceptacji z ich strony. Jako ciekawostkę dodam, że znam dwie dziewczyny pasjonujące się koleją. Adoratorek zafascynowanych koleją nie pamiętam, chociaż może...
- Jak rozwijasz swoją pasje?
- Bywam na stacji i fotografuje. Czasem wejdę na maszynę i pogadam z miłym maszynistą o kolei. Gram w symulatory pociągów, szykuję swoją stronę internetową, no i wrzucam swoje dzieła, czyli sfotografowane pociągi na różne galerie internetowe.
- Największe marzenie?
- Jeszcze raz móc poprowadzić lokomotywę SU45-090. Niestety zostanie prawdopodobnie zezłomowana.
- Inne marzenia?
- Każdy je ma, kiedy jedzie w "zatłoczonym". Wtedy wszyscy marzymy... By usiąść.
- Dziękuję
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?