Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieli być dyrektorami, a stracili oszczędności

Anna Słoniowska 68 324 88 53 [email protected]
Ludziom obiecywano pieniądze, zostali oszukani.
Ludziom obiecywano pieniądze, zostali oszukani. Piotr Jędzura
Agenci ubezpieczeniowi zwabili setki mieszkańców wizją świetnych zarobków. Ludzie nie dostali ani grosza, a jeszcze stracili swe oszczędności. Po naszej interwencji firma ma zwrócić pieniądze.

ZADZWOŃ

ZADZWOŃ

Osoby, które czują się oszukane, proszone są o kontakt z firmą Nordea Polska TUnŻ, tel. 801 231 500 lub 801 306 306.

Dwoje agentów działających pod szyldem Nordea Polska TUnŻ namówiło setki osób - m.in. z Zielonej Góry, Świebodzina, Lubska... - na polisy ubezpieczeniowe i zmianę funduszu emerytalnego. - Mieliśmy świetnie zarabiać, zostać dyrektorami. A nie było ani jednego, ani drugiego - opowiadają ludzie, którzy zgłosili się do naszej redakcji. I czują się oszukani.

Powiadomiliśmy o tym Nordeę. Reakcja była błyskawiczna. - Wszystkie osoby, które czują się pokrzywdzone, prosimy o kontakt z naszą firmą - apeluje rzeczniczka Katarzyna Golińska. - Jeśli umowa została zawarta pod wpływem błędu, zostanie rozwiązana, a pieniądze zwrócone poszkodowanym. Tak każe etyka biznesu i zwykła przyzwoitość.

Na tę wiadomość czekało wiele osób. Wciąż pamiętają swoją przygodę z parą agentów. - Dostałem zadanie: wstępną weryfikację kandydatów na akwizytorów. Przez cały rok umawiałem ludzi na rozmowy. Nagle spostrzegłem, że to nie jest praca, którą mi obiecywano. Nie dość, że nic nie zarobiłem, to jeszcze naciągnięto mnie na wykup polisy za kilka tysięcy złotych - wspomina pan Kazimierz z Zielonej Góry.

Agenci (kobieta i mężczyzna) działali według schematu. - Odpowiedziałam na ogłoszenie. Już po tygodniu podsunięto mi do podpisania pierwsze dokumenty - mówi Elżbieta Sawczyn ze Świebodzina. - Zanim dostałam umowę, musiałam przystąpić do funduszu emerytalnego Nordea. Powiedziano mi, że jeśli chcę pracować dla Nordei, to wypada, żebym była w ich funduszu.

- Mieliśmy zarabiać krocie. Prowizja od każdej podpisanej umowy i od każdego zwerbowanego do pracy agenta - dodaje pani Jolanta z Zielonej Góry. - Brzmiało zachęcająco, zwłaszcza kiedy zaoferowano mi stanowisko dyrektora regionalnego. Agentka wmawiała mi, że jestem wyjątkowa i dyrektor wybrał mnie osobiście. Potem dowiedziałam się, że nie tylko mnie. Każdy dostał taką propozycję.

Przyszli "dyrektorzy" musieli wykupić ośmioletnią polisę, na którą co roku trzeba wpłacać jednorazowo 1.500 zł lub dwie raty po 1.000 zł. Ale w razie wypłaty w ciągu pierwszych dwóch lat wszystkie oszczędności przepadały.

- Ci ludzie twierdzili, że to zwykła lokata. Ufałam im. Tak ciężko pracowałam. Na okrągło podsyłałam im nowych kandydatów, a oni przepisywali ich do funduszu, mamiąc stanowiskiem dyrektora, tak jak nas. Od każdej podpisanej umowy dostawali prowizję, a my byliśmy bez grosza - wspomina Ewa Roś-Brzezińska z Żar. - W końcu zrozumiałam, że zostałam oszukana. Poszłam do nich i zażądałam zwrotu pieniędzy. Postraszyłam ich mediami i oddali mi całą sumę.

Agent ubezpieczeniowy, z którym udało nam się skontaktować, widzi sprawę całkiem inaczej. Uważa, że on i jego współpracowniczka stali się ofiarami szantażu. - Ludzie wiedzieli, co robią. Dobrowolnie podpisywali umowy. Mieli wiedzę o produktach firmy - stwierdza. - Kiedy jedna z pań zwietrzyła okazję do zarobku, zaszantażowała naszą agentkę i zażądała zwrotu pieniędzy za polisę. Agentka była nękana mailami i telefonami, w końcu postanowiła oddać pieniądze. Teraz kobieta ma i polisę, i gotówkę. Agentka wypisywała tylko wnioski, wszystkie umowy podpisywał dyrektor regionalny.

Ale to nie podpis pod umową, tylko sposób pozyskiwania klientów wzbudził w Nordei największe wątpliwości. Firma rozwiązała umowę z agentką. Mimo toczącej się procedury wypowiedzenia, kobieta nie zaprzestała jednak działalności. - Takie działanie jest niezgodne ze standardami, dlatego postanowiliśmy wypowiedzieć tej pani umowę w trybie natychmiastowym - informuje rzeczniczka Golińska.

Zarówno poszkodowani, jak i para agentów dążą do konfrontacji w sądzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska