Piłkarze ręczni Stali Gorzów odzyskali wiarę w swoje umiejętności. Nielbę Wągrowiec ograli z uśmiechem na ustach

• Budnex Stal: Nowicki, Marciniak – Lemaniak 8, Renicki 7, Stupiński 5, Wychowaniec 4, Gumiński 3, Pietrzkiewicz, Nieradko, Ripa i Kłak po 2, Kozłowski i Jaszkiewicz po 1, Bronowski, Droździk.
• Nielba: Gawlik, Jankowski – Gregor 8, Przychodzeń 5, Drzazgowski 3, Hoffmann, Widziński i Dyszyński po 2, Adamski 1, Gąsiorek, Drobik, Skrzypczak, Kelm, Świątkiewicz.
• Kary: 14 min – 8 min.
• Sędziowali: Artur Lipka (Sady) i Marcin Walczak (Świdnica).
• Widzów: 400.

Najpierw była minuta ciszy. Dla uczczenia pamięci Trenera Andrzeja Cyglera, który w dniu meczu odszedł do wieczności. W Gorzowie żywe są wspomnienia jego znakomitej pracy z ligowymi drużynami piłki ręcznej. Spoczywaj w pokoju, Trenerze!

W meczu ulgowej taryfy nie było. W pierwszym w 2023 roku ligowym występie przed własną publicznością stalowcy mieli do załatwienia kilka spraw. Ważne były nie tylko trzy punkty, ale również – a może przede wszystkim – zatarcie fatalnego wrażenia po poprzednim, wyjazdowym pojedynku ze Śląskiem Wrocław, odzyskanie wiary w swoje umiejętności oraz poprawa wizerunku u kibiców. Udało się osiągnąć wszystkie cele, bo żółto-niebiescy rozegrali w sobotę bodaj najlepsze spotkanie w tym sezonie.

W ekipie gospodarzy funkcjonowało dosłownie wszystko: bramkę zamurował Krzysztof Nowicki, jego koledzy w obronie znakomicie pilnowali czołowych strzelców Ligi Centralnej Pawła Gregora i Karola Przychodzenia, zaś w ataku trafiali dosłownie z każdej pozycji – z dystansu, z koła, ze skrzydeł i z rzutów karnych. Już w 18 min przewaga miejscowych urosła do 8 bramek (11:3), a w osiągnięciu takiego wyniku nie przeszkodziły stalowcom nawet liczne wykluczenia z gry. Między 16 a 18 min mieli na boisku dwóch zawodników mniej niż przeciwnicy, a mimo to wygrali ten okres 2:0!

Pierwszoplanowymi postaciami na parkiecie byli czterej gracze Budnex Stali: prawoskrzydłowy Michał Lemaniak, środkowy rozgrywający Rafał Renicki, kołowy Dawid Pietrzkiewicz i ustawiony na lewym skrzydle rutyniarz Wojciech Gumiński. Ku radości obserwatorów, znakomite zmiany dawali najmłodsi w drużynie: Mateusz Ripa, Kacper Jaszkiewicz, Kamil Kozłowski i Mateusz Wychowaniec. Gorzowski zespół funkcjonował, jak dobrze naoliwiona maszyna, a ich rywale z Wągrowca musieli się czuć… niczym stalowcy tydzień wcześniej we Wrocławiu.

Odrobinę niepewności miejscowi przeżyli tylko między 29 a 36 min, kiedy to od stanu 18:10 pozwolili przeciwnikom zdobyć 4 gole z rzędu i poprawić wynik na 18:14. Riposta graczy w żółtych koszulkach była jednak natychmiastowa. Kilka świetnych obron Nowickiego i wzorowo wyprowadzone kontry sprawiły, że w 50 min prowadzenie gospodarzy urosło do 13 bramek (30:17).

Przyjezdnych dobił Mateusz Stupiński, który pierwszy raz pojawił się na boisku dopiero w 41 min, a mimo to do końcowej syreny zdołał aż pięć razy posłać piłkę do „klaty” rywali – najczęściej po piorunujących kontratakach.
W przedostatniej minucie meczu swoją wielką chwilę miał drugi bramkarz Budnex Stali Cezary Marciniak, broniąc strzał Przychodzenia z rzutu karnego. Nie chciał być gorszy od Nowickiego, który w 26 min dokonał tej samej sztuki w pojedynku z Gregorem.
Zwycięstwo różnicą 14 goli miejscowi uczcili tańcem radości i fetą ze swymi sympatykami.

Czytaj również: