Różne oblicza tkaniny

Tradycyjnie w połowie września wystawa z poprzedniego pleneru zainaugurowała kolejny międzynarodowy zlot artystów w Lubniewicach.
- Oceniając wystawę poplenerową, zwracamy uwagę na bazę intelektualną, na to, co pojawiło się nowego, a z drugiej strony cenimy tradycję. Cieszę się, że wystawa jest niejednorodna. Takie wystawy w czasie, gdy mówi się o tym, że tkanina przycichła, pokazują, że to nieprawda - mówi Urszula Plewka-Schmidt, rektor Wyższej Szkoły Sztuki Stosowanej w Poznaniu.
- Tkaniną zajmuję się od 1955 r. Była wówczas nowością, ale miała możliwości dynamicznego rozwoju. Pomysł ,,Chochołów" narodził się na plenerze w Magdeburgu, tam wykonałam pierwszą kolumnę, następne zrobiłam w Polsce - wyjaśnia Kazimiera Frymark-Błaszczyk.
Wystawie głównej towarzyszą: ,,Okna" Krystyny MieszkowskiejDaleckiej oraz wystawa tkaniny Dobrosławy i Bogusława Kowalewskich.
- To są różne okna, z różnych epok. Trudno przyzwyczaić się do nietolerancji panującej w tym świecie, a za firankami w oknach nie wiadomo, co się dzieje. Są tam różni ludzie, różne sprawy. Fascynuje mnie ten temat - powiedziała K. Mieszkowska-Dalecka, która w Gorzowie Wlkp. jest po raz 25. i przyznaje, że ukochała to miasto.
Niewiele prac państwo Kowalewscy wykonują wspólnie, choć tworzą w jednym pomieszczeniu. W BWA zawisła tylko jedna praca wykonana ,,na cztery ręce" - jak mówią jej autorzy. Artyści pokazują dzieła wykonane techniką tradycyjną, ale i nowatorskie z zastosowaniem m.in. skóry.
- Skóra ma budowę włóknowatą. Można jej używać z przeplotem - wyjaśnił Bogusław Kowalewski. - Specjalnie nadaliśmy tytuły naszym pracom. Podpowiadają źródło inspiracji i myśl przewodnią.