BUDNEX STAL GORZÓW WLKP. – CHROBRY GŁOGÓW 27:34 (13:17)
- Budnex Stal: Nowicki, Marciniak – Pietrzkiewicz 8, Nieradko 5, Bronowski, Renicki i Stupiński po 3, Gumiński 2, Lemaniak, Wychowaniec i Kłak po 1, Jaszkiewicz, Droździk, Ripa.
- Chrobry: Dereviankin, Stachera – Zdobylak 5, Grabowski, Kosznik, Jamnik i Matuszak po 4, Styrcz 3, Title, Orpik, Dadej i Paterek po 2, Klinger i Wiatrzyk po 1, Otrezov.
- Kary: 2 min – 10 min.
- Sędziowali: Jakub Jerlecki i Paulina Jerlecka (oboje ze Szczecina).
- Widzów: 200.
Faworyt był oczywisty
Pojedynek siódmych w tabeli Ligi Centralnej gorzowian z szóstymi w PGNiG Superlidze głogowianami miał oczywistych faworytów. Byli nimi goście. Już na rozgrzewce i po pierwszych akcjach było widać, że nie przyjechali nad Wartę tylko po to, by odrobić pucharową pańszczyznę.
Zanim kibice zdążyli na dobre rozsiąść na trybunach hali przy ul. Szarych Szeregów, żółto-niebiescy przegrywali po pierwszym kwadransie 4:10. Dlaczego tak wysoko? Bo do tego momentu trzy razy zgubili piłkę w ataku i oddali dwa mocno niecelne rzuty, zaś w obronie zupełnie nie radzili sobie z szybkimi, nieszablonowymi zagrywkami rywali. Bramkarz Stali Krzysztof Nowicki wychodził ze skóry, by nie dopuścić do utraty kolejnych goli, lecz głogowianie nie dawali mu żadnych szans na skuteczne interwencje. Rzucali pewnie, z uśmiechem na ustach, przekonani o swej sportowej wyższości.
Po krótkim zrywie miejscowych i golach Rafała Renickiego z kontr, przewaga gości zmalała w 19 min do trzech trafień (10:7). Na więcej gorzowianie nie mogli jednak liczyć. Rozgrywający i skrzydłowi Chrobrego szybko wrócili do wysokiej dyspozycji i już sześć minut później odzyskali dla swego zespołu wysokie prowadzenie (15:9). Stalowcy nie mieli pomysłu, jak sforsować defensywę głogowian. Nie potrafili jej rozerwać w ataku pozycyjnym, zaś przy próbach rzutów z drugiej linii odbijali się od bloków przeciwników. Golkiper Chrobrego Anton Dereviankin był bodaj najmniej eksploatowanym zawodnikiem na boisku, bo piłka rzadko pojawiała się w jego polu bramkowym. Na przerwę zespoły zeszły przy czterobramkowej zaliczce przyjezdnych, bo w ostatnich minutach pierwszej połowy również im przydarzyło się kilka pomyłek w ataku.
Nie zagrozili głogowianom
Drugą odsłonę stalowcy rozpoczęli z drugim bramkarzem – Cezarym Marciniakiem. Zaprezentował się bardzo przyzwoicie, odbił kilka rzutów rywali, lecz – co oczywiste – nie był w stanie zmienić losów pojedynku. Jego koledzy w polu trochę poprawili grę w obronie, w ofensywie podjęli kilka udanych prób rzutów w drugie tempo i lobem nad wychodzącym z „klaty” Rafałem Stacherą (najlepszy bramkarz Chrobrego był wczoraj tylko zmiennikiem), lecz zbyt wiele nie wskórali. Maksymalnie zbliżyli się do głogowian na cztery „oczka” - 17:21 w 38 i 19:23 w 44 min.
Poza tymi krótkimi fragmentami, dominacja głogowian nie podlegała dyskusji. Ostatecznie goście triumfowali różnicą siedmiu goli. Żółto-niebieskim nie pomogły ani wielkie apetyty na długą pucharową przygodę, ani finansowe premie, obiecane przez zarząd ich klubu za pokonanie superligowców…
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?