Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W bestialski sposób skatowali psa. Oblali go wrzątkiem i wyrzucili z auta

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. sxc.hu
Ciapek to trzyletni kundel. Oprawcy oblali go wrzątkiem (tak mogła powstać rana na boku), a potem wyrzucili z pędzącego samochodu na drogę. Jakby tego było mało, psiaka potrącił jeszcze tir.

Ciapek nie miał dotąd szczęścia w życiu. Najpewniej ktoś oblał go wrzątkiem i wyrzucił z pędzącego samochodu. Tak celował, żeby psa potrącił jeszcze tir...
Teraz wreszcie zwierzak trafił na dobrych ludzi.

Ciapek tak naprawdę nie ma wcale na imię Ciapek. Tak nazywali go ci, którzy opiekowali się nim po wypadku. Ale może imię zostanie? Na razie nie wiadomo.
To kundelek. Z siwą, lekko pokręconą sierścią. Ale niemal na połowie ciała nie ma włosów. Utyka na tylną łapę. Ma na niej wielką szramę, czasami sączy się z niej krew. To po operacji wszczepienia w udo implantu, bez niego noga, by nie działała. Na boku ma jeszcze coś, jakby wielki strup. Wygląda żałośnie, jest totalnie bezbronny. Ale te oczy... Ciągle ufne. A przecież tyle przeżył z rąk człowieka.

Bierzemy go do nas!

Zacznijmy od dobrej informacji: w poniedziałek wieczorem kundelek zaczął nowe życie. Będzie odtąd w fajnej rodzinie na gorzowskim osiedlu Górczyn. Nie zabraknie mu miłości, czułości i bezpieczeństwa.

Gorzowianin (nie chce nazwiska w gazecie), który go przygarnął, opowiada, że razem z żoną i synkiem planowali kupienie jakiegoś niewielkiego, rasowca. Po pierwsze: bo chłopak to jedynak. A po drugie: bał się dotąd psów. Już się przymierzali, już mieli upatrzonego zwierzaka, gdy dowiedzieli się o Ciapku. Poczekali na syna, bo był na wyjeździe. Wrócił i decyzję podjęli wspólnie: - Bierzemy Ciapka do nas!

Psiak pierwszą wizytę na osiedlu mocno przeżywał. Byliśmy przy tym. Jazdę samochodem zniósł dzielnie. Potem obwąchał dokładnie okolicę, bez strachu wszedł do klatki, ale już bał się windy. Może przypominała mu klatkę.

Do ludzi też podchodził z rezerwą. Cierpiał właśnie przez nich. To oni oblali go wrzątkiem (tak mogła powstać rana na boku), a potem wyrzucili z pędzącego samochodu na drogę. Jakby tego było mało, psiaka potrącił jeszcze tir. Odratowali go wolontariusze z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i weterynarz Bartłomiej Kurosz. - Ciapek trafił do nas ze złamaną nogą i paskudną, ropiejącą raną na boku. Udało się go uratować. Dobrze, że wzięli go wreszcie dobrzy ludzie - mówi weterynarz.

Głupota nie zna granic

Rodzina, która przygarnęła Ciapka nie uważa, że zrobiła coś wyjątkowego. - Tak jakoś nas ujął. Mam nadzieję, że będzie mu u nas fajnie - tłumaczy jego nowy pan. O tych, którzy tak urządzili jego psa, woli nie mówić. - Nie wiem, jak można być tak okrutnym - kwituje.

A jednak można. Bo choć znęcanie się nad zwierzętami (to nie tylko polewanie wrzątkiem czy kopanie, ale także głodzenie, trzymanie w małej klatce czy na krótkim łańcuchu) jest przestępstwem, to jednak cały czas trafiają się oprawcy, którzy nie boją się grzywny czy kary w zawieszeniu. Bo tak - a nie bezwzględnym więzieniem - najczęściej są karani dręczyciele zwierząt.

Przykłady z ostatnich tygodni: przy rondzie Santockim w Gorzowie ktoś odrąbał kotu łapki, zwierzę zdechło w męczarniach. Niedługo potem nieznany sprawca ostrzelał z wiatrówki kota na Górczynie, ledwo przeżył, uratował go - podobnie jak teraz Ciapka - B. Kurosz. Z każdym rokiem rośnie liczba podobnych zdarzeń. Dotarliśmy do statystyk ogólnopolskich. Jeszcze w 2003 r. (wówczas zaczęto zbierać dane) doszło do 850 takich przestępstw. W poprzednim było ich już ponad 1.500!

Andrzej Lisowski, miłośnik zwierząt, weterynarz i szef gorzowskiego związku kynologicznego, ma już dość czytania o okrucieństwach, jakich dopuszczają się ludzie. - Takich zabaw nie wymyśliłby reżyser horroru. Co to za ludzie? Czemu czują się bezkarnie? Może dlatego, że choć prawo mamy ostre, to w praktyce męczenie zwierząt jest karane łagodnie. Państwo puszcza do sprawców oko: ,,O.K., w końcu to przecież tylko zwierzę''. Nie wiem, kiedy to się skończy. Trzymam kciuki za Ciapka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska