Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widziane z prowincji. „Mąż teraz śpi” - felieton Andrzeja Pierzchały

Andrzej Pierzchała
fot. Grzegorz Smalec
Jako zdeklarowany wielbiciel humoru żydowskie-go, ryzykując wszak „łatkę” antysemity lub też filosemity (dziś to niezwykle łatwe), opowiem Państwu, jako swoistą parabolę, wiedeńską anegdotę z początków XX wieku.

Oto baron Rothschild zamieścił w prasie anons o poszukiwaniu nauczyciela gry na fortepianie dla swojej progenitury. Na to pewien ubogi Żyd postanowił ów anons potraktować osobiście i mimo zrozumiałego oporu baronowej służby dotarł jednak przed oblicze ogłoszeniodawcy i wygłosił takie oto krótkie oświadczenie: „Chcę panu baronowi powiedzieć, żeby na mnie nie liczył. Nie gram na fortepianie”.

Ponoć skojarzenia to przekleństwo, ale takowe właśnie mnie nawiedziło na wieść o tym, że nasz (!) poseł, pan Zielony, postanowił zrezygnować z ubiegania się o reelekcję. Przy okazji przypomnę, co czyniłem już po wielekroć, że podstawową zasadą demokratycznych wyborów jest zgoda „z góry” na ich wynik, stąd też ów „nasz” w poprzednim zdaniu. A wspominam o sprawie pana Zielonego, kandydata z pozycji pierwszej na lubuskiej liście KO w poprzednich wyborach, poniekąd ku przestrodze i jako ilustrację swoistej wyborczej patologii. 4 lata temu bowiem PO-wski, decydencki duet Schetyna - Sługocki, na podstawie dziwacznej dość umowy koalicyjnej z Zielonymi (jedyna 1 w Polsce!), wystawił delikwenta na pierwszym miejscu listy wyborczej w Lubuskiem. Zaś 25 tys. Lubuszan, według utrwalonego w poprzedniej epoce zwyczaju („homo sovieticus”?), zagłosowało na kompletnie nieznanego sobie kandydata, który nawet kampanii wyborczej nie prowadził, i… „wysłało go” na Wiejską jako naszego reprezentanta.

Niejako przy okazji ów duet pozbawił też parlamentarnych szans np. doświadczonego gorzowskiego prawnika z doktoratem. Pan Zielony z kolei w sejmowych ławach nudził się niepomiernie, ale zdążył (uwaga!) zagłosować przeciw reparacjom wojennym od Niemiec, za to poza Sejmem protestował ochoczo wespół ze swoimi zielonymi kolegami z Niemiec m.in. przeciw elektrowniom atomowym w Polsce, terminalowi kontenerowemu w Świnoujściu czy regulacji Odry. Słowem, co by nie rzec, przeciw naszym żywotnym interesom. Czas więc rozszyfrować tytułową frazę z dzisiejszego felietonu, która jest cytatem z wypowiedzi… żony pana Zielonego.

Otóż jeszcze jakiś czas temu, z powodów pandemicznych, rozmowy na antenie Radia Zachód odbywały się telefonicznie, toteż mój młody kolega wg obowiązującego wówczas (i wciąż) partyjnego parytetu umówił się na poranną rozmowę (8:35) z panem Zielonym, posłem RP. Jakież było jego zdziwienie, kiedy o oznaczonej porze telefon odebrała rzeczona małżonka posła, oświadczając kategorycznie, co następuje: „Mąż teraz śpi”, po czym przerwała połączenie. Co, jak sadzę, chyba dopełnia całości, choć anegdotycznie zgoła, jako przyczynek do poziomu tak naszych reprezentantów, jak ich wyborców, o partyjnych decydentach nie zapominając. Wszak co bardziej pamiętliwi przypomną również inną groteskową postać występującą przez kilka kadencji jako poseł Ziemi Lubuskiej z kilkudziesięciotysięcznym poparciem Lubuszan. Chodzi oczywiście o Szalonego Stefana (zwanego też jurnym), który ponoć nawet z trudem orientował się, gdzie Lubuskie leży. I choć takich przykładów jest więcej, to formalnie nic (konstytucja, ordynacja) nie chroni nas przed powtórkami, no może poza zdrowym rozsądkiem, roztropnością i obywatelską aktywnością. A nad całością „wisi” wszak zgrabny i złowrogi bon mot autorstwa Kukiza: „I znów partia wybierze ci posła!”. Oby nie.

OSTATNIO DODANY:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska