Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woodstock 2009: Cały Kostrzyn już żyje festiwalem

Jakub Pikulik 0 95 722 57 72 [email protected]
Zbigniew Poźniak na festiwalowym polu jest niemal codziennie. - Odwiedzam to miejsce, bo już niedługo Woodstock będzie centrum świata. Tu trzeba być! – tłumaczy mężczyzna.
Zbigniew Poźniak na festiwalowym polu jest niemal codziennie. - Odwiedzam to miejsce, bo już niedługo Woodstock będzie centrum świata. Tu trzeba być! – tłumaczy mężczyzna. fot. Jakub Pikulik
Pieszo, rowerem, na rolkach, samochodem - nie ważne jak, ważne, żeby dostać się na festiwalowe pole. Odwiedzają je dziesiątki kostrzynian. Dlaczego? - Bo tu niedługo będzie centrum świata - mówią.

Henryk Kubaj przyjechał na pole swoim daewoo razem z całą rodziną. W sumie cztery osoby, poza nim jest jeszcze żona Teresa i dzieci: Olga i Artur. - Teraz wszyscy tu przyjeżdżają. Każdy patrzy, jak rośnie scena, jak przybywa namiotów - tłumaczy mężczyzna. Jego żona dorzuca: - Mąż żyje tym całym woodstockiem. Z okna przez lornetkę patrzył, jak scenę budują - mówi pani Teresa.

Wieczorne eskapady

Dochodzi godzina 17.00. Na drodze, która festiwalowe pole przecina wpół, robi się coraz większy ruch. Przejeżdżają samochody, z których większość przystaje choć na chwilę dokładnie naprzeciwko sceny. Na chodniku też coraz gęściej. Jedną stroną idą spacerowicze, drugą jadą rowerzyści. Jedni zatrzymują się przy wybudowanej już scenie, inni wspinają się na górkę, na której już niedługo stanie potężny namiot Akademii Sztuk Przepięknych.

W lasku za sceną, przy wybudowanym już płocie, spotykamy Zbigniewa Poźniaka. Mężczyzna przechadza się i z uwagą przypatruje konstrukcji sceny. Pozdrawia przy tym pracujących młodych ludzi z Pokojowego Patrolu. - Dlaczego tu przychodzę? Bo tu już za parę dni będzie centrum świata. Wszystkie media będą o nas mówić. Przyjadą setki tysięcy ludzi. Tu nie można nie być. Epicentrum tego wszystkiego będzie właśnie ta scena - wyjaśnia mężczyzna. Mieszka na os. Leśnym, więc na woodstockowe pole idzie kilkanaście minut. I jest tu prawie codziennie. - Tysiąc lat dla Owsiaka i wszystkich, którzy przyczyniają się do tego festiwalu! To naprawdę fantastyczna sprawa - rzuca na pożegnanie mężczyzna.

Dokarmiają i pomagają

- To miejsce jest jak magnes. Jak tylko zaczynają budować scenę, to aż chce się tu przyjeżdżać. To trudno wyjaśnić, tak po prostu jest - tłumaczą Andrzej i Aśka, których spotykamy na zboczu woodstockowej górki.
Na festiwalowym polu jest już kilkanaście osób. Codziennie dojeżdżają kolejne. - Niektórzy miejscowi nam pomagają. Niedawno ktoś przyniósł słoik pysznych ogórków, czasem papierosem poczęstują - mówi Dziadek, weteran Przystanku Woodstock, który na polu jest rozbity już ponad tydzień.

Festiwalowe pole żyje całą dobę. Odwiedziliśmy je w sobotę o pierwszej w nocy. Przy jednym z namiotów słychać było muzykę zespołu kult, gdzie indziej śmiechy i rozmowy. Cały teren z ogromnymi latarkami sprawdzali patrolowcy, którzy pilnowali, żeby noc minęła spokojnie. Ale największe wrażenie robiła scena. Oświetlona wielkimi reflektorami, jeszcze bez banerów fundacji WOŚP. Za nią wielkie obłoki pary, buchające z jednej z kostrzyńskich firm papierniczych. - Niesamowity widok. Dlatego tu jesteśmy. Z każdym dniem będzie już tylko ciekawiej - mówili Tomek i Krystian z Kostrzyna, których spotkaliśmy w tym czasie na polu.

Tegoroczny Przystanek Woodstock potrwa od 31 lipca do 2 sierpnia. Jednak jeśli masz już wakacje, to warto już teraz przyjechać na festiwalowe pole. Choćby po to, żeby poczuć ten jedyny w swoim rodzaju klimat. Lada dzień ustawione zostaną toalety, od jutra powinny też być uruchomione krany z bieżącą wodą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska