Na jednego nauczyciela w gminnych szkołach przypada, w zależności od placówki, sześcioro, ośmioro uczniów. Rekord bije podstawówka w Złotniku, gdzie uczniów jest trzynastu na jednego belfra. - Jeśli taki stan się utrzyma to zawsze będziemy dokładać do oświaty. W szkołach prywatnych jest po piętnaście osób w klasie - mówi Leszek Mrożek wójt gminy. - Dyrektorzy przesadzają z liczbą osób zatrudnianych w szkołach.
Podczas sesji w czwartek, 29 października na temat wydatków na oświatę rozgorzała gorąca dyskusja. Okazuje się, że do szkół gmina dokłada ponad. 4 mln 238 tys. zł. Subwencja wynosi 7 mln 230 tys. zł, dotacja to ponad 4 mln 220 tys. zł. To daje łączni niemal 12 milionów złotych rocznie na oświatę. Ok. 90 procent wydatków do wynagrodzenia osobowe pracowników szkół. Tych w gminie jest siedem, uczy się w nich 828 uczniów, przedszkolaków jest 332. Najmniej dokłada się do podstawówki w Złotniku.
- To jedyny chlubny przykład, tutaj jest najwięcej uczniów. W pozostałych szkołach trzeba się przyjrzeć liczbie zatrudnionych nauczycieli uważa L. Mrożek.
- Nie podoba mi się to, że te pieniądze, które gmina daje na szkoły w większości są prze-jadane - dodaje Kazimierz Domaradzki. - Boli mnie też to, że do mojej szkoły chyba sami debile chodzą, bo jest tak mało uczniów patrząc na wyniki egzaminów to efektów tam nie widać - wypalił też radny z okręgu Biedrzychowic, Włostowa i Dąbrowca.
Gmina dokłada nie tylko do pensji nauczycieli. - Przejęliśmy też część obowiązków,które do nas nie należą - mówi Urszula Chomont, kierowniczka Zespołu Ekonomiczno Administracyjnego Szkół w urzędzie. Przykładem jest ogrzewanie biblioteki w Zespole Szkół w Grabiku czy Mirostowicach Dolnych. Jeszcze w ubiegłym roku gmina płaciła za prąd wytwarzany przez pompę pobierającą energię dla całej Sieniawy Żarskiej.
Problemem jest też brak uczniów, wielu rodziców woli posyłać dzieci do szkół w mieście. - Robią to nawet radni, można mówić wiele na ten temat, ale rodziców, którzy już podjęli taką decyzję trudno jest przekonać - podkreśla U. Chomont. Większość placówek mogłaby przyjąć niemal o połowę więcej uczniów. - U nas jest 130 miejsc, a dzieci ponad 60, trzeba coś z tym zrobić - mówi Jan Gajda, radny z Olbrachtowa.
- Trzeba nauczyć się tego i przekazywać to dalej, że nasze szkoły wcale nie są gorsze od innych, miejskich, bo poziom jest porównywalny - mówi L. Mrożek. - Wybór należy do rodziców.
W przyszłym roku komisja oświaty zajmie się sprawą kosztów w oświacie i liczbą zatrudnionych nauczycieli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?