Nie zawsze jednak winien jest sam kandydat. Czasem to wina partii, która do kolejnych wyborów wystawia tych samych ludzi.
Nasze prawo nie pozwala być jednocześnie parlamentarzystą i radnym czy wójtem, burmistrzem lub prezydentem miasta. A jednak aż 1.172 osoby zasiadające w samorządach kandydują teraz do parlamentu. Sprawę wzięła na warsztat pozarządowa organizacja Mam Prawo Wiedzieć, która stawia sobie za cel wspieranie świadomych wyborów. - 15 proc. kandydatów do parlamentu to ludzie, którzy niedawno zostali przez nas wybrani na radnych rad i sejmików, wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast - informuje Karolina Wierzbowska z Mam Prawo Wiedzieć.
Z danych tej organizacji wynika, że spośród 7.030 kandydatów do Sejmu aż 946 (13,5 proc.) pełni funkcję radnego, a 91 osób (1,3 proc.) zajmuje stanowisko wójta, burmistrza albo prezydenta miasta. W przypadku kandydatów do Senatu radnymi jest już 129 osób (26 proc.), a 6 (1 proc.) pełni funkcję szefa samorządu. W Lubuskiem 22 kandydatów (12 proc.) do Sejmu zasiada w radach miast i gmin, a dwóch (1 proc.) rządzi samorządami. Wśród 13 kandydujących do Senatu mamy trzech radnych (23 proc.). Radnych na swoich listach ma każda z liczących się sił politycznych w regionie.
Co to tak naprawdę oznacza? To, że wiele samorządów - od Gorzowa, przez Świebodzin, do Zielonej Góry i Krosna - ma w swoim składzie ludzi, którzy nie chcą już w nim być - a przynajmniej tak deklarują, skoro kandydują. Odmieniło im się w ciągu niespełna roku, bo wybory do samorządów - przypominam - były w listopadzie. Jeszcze rok temu przekonywali Panią, Pana, Ciebie i mnie, że chcą jak najlepiej pracować na rzecz naszej ulicy, osiedla, dzielnicy, gminy, miasta, powiatu, regionu (niepotrzebne skreślić).
Teraz chcą zbawiać cały kraj jako posłowie i senatorowie. Są oczywiście jeszcze inne możliwe tłumaczenia. Proszę bardzo: oni tak naprawdę świetnie wiedzą, że do parlamentu się nie dostaną, a kandydują tylko dlatego, żeby swojej partii przynieść trochę głosów. Albo to partie każą im kandydować, bo mają krótką ławkę kadrową. Jako wyborca oświadczam: nic mnie to nie obchodzi!
Przy urnie nie zamierzam w to wnikać, bo to wszystko świadczy o braku poszanowania woli wyborców, a więc i mojej. Skoro z 25-osobowej Rady Miasta w Gorzowie do parlamentu kandyduje aż sześć osób, to jaką mam gwarancję, że w tej radzie tak naprawdę nie myśleli oni tylko o tym, żeby wdrapać się do parlamentu? Żadnej. Jaką mam gwarancję, że po wejściu do Sejmu czy Senatu wypełnią swoje obietnice z kampanii samorządowej?
Żadnej. Chcą kandydować do parlamentu? Proszę bardzo, ale w roku 2015! Rok wcześniej niech się rozliczą z pracy w samorządzie, a jak się dobrze sprawią, to jeden z nich może dostanie mój głos jako kandydat na posła czy senatora. Teraz nie zamierzam i nie oddam swojego głosu na nikogo, kto zasiada w jakimkolwiek samorządzie. A Ty? A Pan? A Pani?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?