Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szalone tempo, szalone rzuty, szalony mecz. Ale trzy punkty dla szczypiornistów Stali!

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Gorzowianie (żółte koszulki) musieli walczyć do ostatnich sekund, by przełamać opór maturzystów z Kielc.
Gorzowianie (żółte koszulki) musieli walczyć do ostatnich sekund, by przełamać opór maturzystów z Kielc. Bogusław Sacharczuk
Gorzowianie obawiali się tego meczu. I słusznie. W ostatnich sekundach przełamali jednak opór młodzieży z Kielc i zanotowali na swoim koncie szóstą z rzędu wygraną w Lidze Centralnej. Sobotni (16 grudnia) pojedynek w hali SP nr 20 był ostatnim przed przenosinami szczypiornistów do Areny Gorzów.

BUDIMEX STAL GORZÓW – SMS ZPRP I KIELCE 33:32 (15:15)

  • Budimex Stal: Nowicki, Marciniak – Stupiński 6, Lemaniak 5, Pietrzkiewicz i Przybylski po 4, Drzazgowski, Wychowaniec i Jaszkiewicz po 3, Napierkowski 2, Renicki, Nieradko i Ripa po 1, Zając, Droździk.
  • SMS ZPRP I: Popielecki, Drożdż – Pepliński 8, Fajfer 7, Aksamit 4, Wywrot 3, Luksa, Mielczarski, Rodak i Markowski po 2, Cacak i Olczyk po 1, Bujok, Burzyński, Pilz.
  • Kary: 18 min – 14 min.
  • Sędziowali: Bartosz Kowalik i Wojciech Marciniak (obydwaj z Poznania).
  • Widzów: 500.

Kibice mieli swoje oczekiwania

„Mecz ten wygrajmy, godnie halę pożegnajmy” – napisali na wielkim transparencie kibice Stali. Ich życzeniom stało się zadość, choć w bardzo dramatycznych okolicznościach.

Uczniowie kieleckiej SMS – nota bene w komplecie tegoroczni maturzyści – okazali się dla gospodarzy niezwykle wymagającymi rywalami. Świetnie wyszkoleni technicznie, doskonale biegający i bardzo szybko operujący piłką najzdolniejsi juniorzy w Polsce już na początku spotkania dali próbkę swych możliwości. Prowadzili 4:1 w 5 i 6:2 w 6 min.

Gorzowianie długo nie potrafili znaleźć recepty na sforsowanie obrony przeciwników. Z uporem godnym lepszej sprawy próbowali dogrywać piłkę do swego obrotowego Dawida Pietrzkiewicza, ale w pierwszej połowie na sześć takich prób powiodła się im tylko jedna. A po kontrach kielczan piłka bezapelacyjnie lądowała w bramce żółto-niebieskich.

W ostatnich 10 minutach przed przerwą stalowców za uszy wyciągnęli z problemów trzej zawodnicy: bramkarz Krzysztof Nowicki oraz rezerwowi rozgrywający Kacper Jaszkiewicz i Mikołaj Przybylski. Pierwszy popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami, a dwaj pozostali odważnymi wejściami z drugiej linii wreszcie rozmontowali defensywę przyjezdnych. Tuż przed syreną na przerwę miejscowi wyszli nawet dwukrotnie na prowadzenie (14:13 i 15:14), lecz do szatni zespoły zeszły przy remisie 15:15.

Bronili tylko trzema zawodnikami w polu!

W drugiej połowie inicjatywę znów przejęli goście, pchani do przodu przez swego rozgrywającego Jacka Fajfera, znanego gorzowskiej publiczności z… miniżużlowych prób w Wawrowie! Od stanu 20:21 w 41 min na parkiecie zaczęły się dziać przedziwne historie. W ciągu czterech minut gorzowianie złapali aż pięć (!) dwuminutowych wykluczeń z gry (część za faule, część za pyskówki), więc z konieczności bronili się tylko trzema zawodnikami w polu! W okresie wielkiego zamętu Michał Nieradko zobaczył dodatkowo czerwoną kartkę (za trzecie wykluczenie), zaś trenerzy obydwu zespołów ujrzeli żółte kartoniki. Ku zdumieniu obserwatorów, grający w mini składzie gospodarze strzelili aż dwa gole (Mateusz Stupiński ze skrzydła i Michał Lemianiak z karnego), sami stracili tylko cztery i w 46 min przegrywali 22:25.

– Skoro przetrwaliśmy takie tarapaty, to musieliśmy ich dojść! – krzyczał z ławki golkiper Stali Nowicki.

Zadecydowały ostatnie sekundy

Gorzowianie odrobili wszystkie straty w 57 min, doprowadzając po rzucie Igora Drzazgowskiego do remisu 30:30. Przez następne dwie minuty zespoły trafiały na przemian – gospodarze obejmowali jednobramkowe prowadzenie, a goście natychmiast wyrównywali.

Rozstrzygającą akcję miejscowi przeprowadzili osiem sekund przed końcową syreną. Wykorzystując swą liczebną przewagę wyprowadzili na czystą pozycję Stupińskiego, a ten pewnie trafił z lewego skrzydła. Na dodatek zapracował jeszcze na dwuminutyową karę dla Kacpra Olczyka. Grającym w pięciu kielczanim zostało zaledwie siedem sekund, by doprowadzić do remisu i serii rzutów karnych. W ostatniej akcji Fajfer popisał się niezwykle efektowną wrzutką nad pole bramkowe do Piotra Mielczarskiego, ale ten ostatni nie złapał dobrze piłki i zdołał tylko obić słupek „świątyni”, strzeżonej w drugiej połowie przez Cezarego Marciniaka.

– Nie trenujemy takich zagrań, wyszło na pełnym spontanie – przyznał chwilę potem niedoszły żużlowiec.

Jego drużyna zebrała mnóstwo braw i ciepłych słów za dzielną postawę w hali przy ul. Szarych Szeregów, lecz komplet punktów dopisali do swego konta stalowcy. Już po raz szósty z rzędu!

Czytaj również:
Ile kosztuje wynajęcie Areny Gorzów na koncert? Sześć razy więcej niż za mecz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska