Zygmunt M. to oskarżony, który jeszcze w trakcie śledztwa zdecydował się na współpracę z prokuraturą.
- W zamian za ujawnienie przestępstw nieznanych prokuraturze i roli osób w nie zamieszanych liczymy na nadzwyczajne złagodzenie kary - mówi Jerzy Synowiec, obrońca Zygmunta M.
Na ostatniej rozprawie Zygmunt M. oświadczył, że przyznaje się tylko do jednego zarzutu. Na kilkanaście, jakie stawia mu prokuratura. Oskarżony przyznał, że zapłacił przedsiębiorcy z Żywca 400 tys. zł za sadzonki drzewek. Te jednak nigdy nie dojechały do Gorzowa.
Z wyjaśnień, jakie Zygmunt M. złożył w prokuraturze wynika, że o wyłożenie 400 tys. zł prosił go prezydent Jędrzejczak. - Mogło to oznaczać łapówkę, może dla Agencji Mienia Wojskowego, żeby miasto mnie zapłaciło za tereny popoligonowe - zeznania złożone w trakcie śledztwa odczytywał sędzia Dariusz Hendler. Na rozprawie oskarżony je podtrzymał.
Zygmunt M. twierdzi też, że prezydent radził mu, by zapłacił firmie Asbud 600 tys. zł za roboty, których ona nie prowadziła. Wyjaśnienia Zygmunta M. prezydent Jędrzejczak nazwał stekiem bzdur. - To linia obrony człowieka, który przyznaje się do tego, że popełnił przestępstwo - stwierdził prezydent.
W gorzowskiej aferze budowlanej oskarżonych jest 19 osób. Oprócz wspomnianych dwóch oskarżonych na ławie siedzą też: były wojewoda Andrzej Korski, naczelnik wydziału inwestycji Władysław Żelazowski, były szef Agencji Mienia Wojskowego, szefowie firm budowlanych.
Prokuratura oskarża ich o korupcję, fikcyjne roboty, podwójne płacenie, działanie na szkodę miasta i gorzowskich firm budowlanych. Proces toczy się od 3 listopada. Dziś będzie dziesiąta już rozprawa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
