MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pustka we mgle tajemnic

Zdzisław Haczek
Leonado DiCaprio jako szeryf federalny Teddy Daniels. „Wyspa tajemnic” w gorzowskim Heliosie i zielonogórskim Cinema City
Leonado DiCaprio jako szeryf federalny Teddy Daniels. „Wyspa tajemnic” w gorzowskim Heliosie i zielonogórskim Cinema City fot. UIP
Atmosfera "Tajemniczej wyspy" Martina Scorsese zagęszcza się od pierwszej sceny. Szeryf federalny Teddy Daniels źle znosi kołysanie na wodach Zatoki Bostońskiej. W kabinie stateczku, gdzie walczy nad umywalką, kołyszą się pod sufitem kajdanki. Wiele par kajdanek...

Atmosfera "Tajemniczej wyspy" Martina Scorsese zagęszcza się od pierwszej sceny. Szeryf federalny Teddy Daniels źle znosi kołysanie na wodach Zatoki Bostońskiej. W kabinie stateczku, gdzie walczy nad umywalką, kołyszą się pod sufitem kajdanki. Wiele par kajdanek...

Nagle obok Danielsa wyrasta partner. Mówi, że jeszcze się nie znają, bo w służbie jest od niedawna i jeszcze przerzucono go z Portland... Potem jest już tylko mroczniej. Strażnicy z miejscowego szpitala psychiatrycznego świdrują przybyszów nerwowym wzrokiem. Czy tylko dlatego, że jedna z pacjentek "przeszła przez ścianę"?

Stalowe niebo, dziwny gest jednej z obłąkanych... Na milę pachnie tu podejrzanym medycznym eksperymentem. Jak na rasowy thriller przystało. Sęk w tym, że rasowość "Tajemniczej wyspy" nie polega na niczym, czego przeciętny wielbiciel horrorów (różnej klasy), by już w kinie nie widział.

Jest więc film Scorsese "obłędnie" solidnie wyreżyserowany, z wartką akcją, łamiącym się drzewem, cmentarną kryptą, przepaścią, wzburzoną morską falą, atakującą skalisty klif, stadami szczurów. I wiecznie zmarszczonym czołem szeryfa o dojrzałych już rysach Leonarda DiCaprio. Na jego aktorstwie oraz Bena Kingsley’a czy Maksa von Sydowa jeszcze jakoś się to wszystko trzyma.

Trauma w postaci "wycieczek" do obozu koncentracyjnego z "ożywioną" dziewczynką na stercie trupów, to już tylko efektowny naddatek. Jak na pomieszanie snu z jawą dostajemy koszmar w przeładowanej i zbyt długiej dawce. Dopiero ostatnie kilka słów z ust Di Caprio spuszcza powietrze z balonu tajemnicy i daje przewrotną dawkę wytchnienia.

Z "Wyspą tajemnic" Martina Scorsese zdaje się być podobnie jak z "Autorem widmo" Romana Polańskiego. Tam też solidna robota: thriller ze spuszczoną żaluzją, metalowym niebem, osaczonym przez mroczną tajemnicę samotnikiem, klimatem a la Hitchcock. Tylko motyw w stylu "w łóżku z agentem" jakiś ograny i rozczarowanie w finale.

Mistrzom wyraźnie brakuje scenariusza. Dobrze więc, że Scorsese dostał w końcu Oscara za reżyserię "Infiltracji" (choć powinien go odebrać choćby za "Wściekłego byka" czy "Chłopców z ferajny"), gdzie musiał jednak zmierzyć się z azjatyckim pierwowzorem ("Infernal Affairs: Piekielna gra").

Dennis Lehan wraz ze swoją powieścią "Wyspa tajemnic" przywalił mistrza zbyt wielkim bagażem historycznym, kosztem społecznego tła, które stanowiło tak żyzną glebę dla jego wcześniejszych dzieł ("Rzeka tajemnic", "Gdzie jesteś Amando"), z wyczuciem i napięciem sfilmowanych przez awansowanych na reżyserskie krzesło aktorów: Clinta Eastwooda, Bena Afflecka.

W koszmarnej mgle, spowijającej umysł bohatera "Wyspy tajemnic", czai się demon pustki...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska