Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie już wygrało. Mieszanie herbaty w lewo widelcem nie ma wpływu na jej smak

Robert Bagiński
Radio Zachód
Pół roku przed wyborami samorządowymi, na chybcika, trochę w panice i w niejasnej perspektywie politycznej, Marcin Jabłoński został wybrany na marszałka województwa.

W poczuciu odpowiedzialności za województwo lubuskie i dbając o ciągłość koalicji PO, Lewicy i PSL, postanowiłam złożyć rezygnację – oświadczyła w piątek dotychczasowa marszałek i najpewniej przyszła poseł na Sejm RP, Elżbieta Polak, po czym radni sejmiku jednogłośnie, bez żadnego głosu sprzeciwu i wstrzymującego się, potwierdzili tą wymuszoną rezygnację.

Głosowałem za przyjęciem rezygnacji z przekonaniem, że po takim marszałkowaniu gorzej już nie będzie, ale jak będzie, to pokaże czas - uważa Marek Surmacz, radny sejmiku z PiS.

Radni cieszą się z odejścia marszałek Polak, bo w ich ocenie gorzej tej funkcji pełnić się już nie da. Czasu też nie da się cofnąć i choć sama jej rezygnacja wywołała poczucie ulgi, to styl w jakim to się stało, w wielu środowiskach wywołuje głównie zażenowanie.

Jestem zażenowany płytkim trikiem PO – mówi Bogusław Motowidełko, radny sejmiku i szef zielonogórskiej „Solidarności”. - Dla mnie to oczywista ucieczka przed niewiadomą po niedzielnych wyborach. Mają stracha, bo nie wiedzą co będzie z PSL. Chcieli załatwić temat i ustawić ludowców już teraz . Ponadto arogancja Elżbiety Polak. Schodzi z marszałka nie znając jeszcze wyniku wyborów – dodaje Motowidełko.

Wielu rozmówców GL nie chce mówić pod nazwiskiem. Niektórzy podkreślają, że Jabłoński w odróżnieniu od poprzedniczki ma zdolność do rozmów i „zakopania wojennych toporów”, a także sporo osobistej kultury i taktu. Inni podkreślają, że Polak skończyła swoją karierę jako marszałek, ale cenę tego jej końca zapłacą wszyscy. Zwykli Lubuszanie, ale też lubuskie struktury PO. Trzeba też pamiętać, że nowy zarząd, z Marcinem Jabłońskim na czele, ponosi sporą część winy za to, że Polak sprawowała funkcję marszałka w sposób tak kontrowersyjny i szkodliwy dla województwa. – Nawet nie próbowali jej temperować – mówi jeden z rozmówców GL.

- Ta zmiana, to „świetny” pomysł. Mieszanie herbaty w lewo i do tergo widelcem ma kolosalny wpływ na jej smak – ocenia sarkastycznie, radna Beata Kulczycka z Samorządowe Lubuskie. - Bo w tej miksturze brak już koloru i smaku, więc pozostaje tylko mieszanie widelcem. Widoczna jest tylko różnica płci. Jak zwykle: na Zachodzie bez zmian. Zmienił się tylko marszałek – konstatuje.

Na chybcika nowy marszałek

Na funkcję po Polak, radni wybrali dotychczasowego wicemarszałka, Marcina Jabłońskiego. Nowy stary marszałek województwa w maju skończył 58 lat i jak na polityka jest jeszcze człowiekiem stosunkowo młodym, choć z dużym doświadczeniem. Funkcję tą pełnił już w latach 2008-2010. Wtedy to Elżbieta Polak była u niego wicemarszałkiem, ale w wyniku wewnątrzpartyjnego spisku i jej nielojalności, Jabłoński został tej funkcji pozbawiony na jej rzecz.

Na fotel marszałka wraca po latach zajmowania wielu innych funkcji publicznych: wojewody i wicewojewody lubuskiego, wiceministra spraw wewnętrznych, starosty słubickiego, wicemarszałka województwa, a także prezesa słubickiego szpitala oraz państwowej spółki Exatel. Wiele gabinetów opuszczał w niejasnych okolicznościach, a nawet w atmosferze skandalu. Mimo wielu prób dostania się do parlamentu, nigdy mu się to nie udało. Nigdy też nie kandyduje na funkcje z wyboru w rodzinnych Słubicach, ponieważ tam opinie o nim są jednoznacznie złe.

Zmiana marszałka nic już nie zmieni w funkcjonowaniu i postrzeganiu władzy samorządowej. Po 13 latach rządów Elżbiety Polak, Lubuskie zostało złożone na ołtarzu partyjnych interesów. Rozwijają się dwie lubuskie stolice oraz mniejsze ośrodki, ale te miasta są silne siłą swoich włodarzy, a nie wsparciem samorządu województwa. Nie bez znaczenia są tu środki rządowe, kiedy samorządowe dystrybuowane były dotychczas „po uważaniu” lub w kontrowersyjnych konkursach, to pieniądze z rządowych programów stwarzały szansę na duże i ważne inwestycje.

Zarząd nie obiecuje zmian w sposobie zarządzania regionem i przewartościowanie priorytetów – uważa Aleksandra Mrozek, radna klubu Samorządowe Lubuskie. – Koalicja sejmikowa trzeszczała i trzeszczy w szwach, wszak od poniedziałku wchodzimy w nową kampanię wyborczą, tym razem tą samorządową – dodaje.

Radna Mrozek nawiązuje do deklaracji współpracy, którą tuż po wyborze wyartykułował Jabłoński.

Sprawdzianem będą prace przy projekcie budżetu na 2024 i wtedy zobaczymy, czy uwzględni wnioski spoza koalicji – wyjaśnia.

Kredyt zaufania nowemu marszałkowi, chociaż bardzo ograniczony, daje również radny Motowidełko.

W ocenie wielu samorządowców Marcin Jabłoński, to dużo wyższa klasa od Elżbiety Polak. Ma spore doświadczenie. Może zachowywać się bardziej racjonalnie oraz profesjonalnie w porównaniu do swojej poprzedniczki. Chociaż osobiście jestem powściągliwy – ocenia. - Do wyborów samorządowych nic się nie zmieni, a ten „błogostan”: będzie trwał i trwał – to już ocena radnej Kulczyckiej.

Nie będzie „sprzątania” po Polak

To co jest ważne w postrzeganiu roli nowego marszałka, to świadomość, że Marcin Jabłoński nie jest gotów, ani nie ma pozwolenia na to, aby myśleć o poważnych zmianach i chociażby „posprzątaniu” po marszałek Polak. Jego celem nie jest zrobienie rewolucji po byłej marszałek, na co ona sama nigdy nie pozwoli, ale dalsze utrzymanie władzy w regionie.

Obejmując funkcję marszałka, Jabłoński nie ma pojęcia, w jakich warunkach politycznych przyjdzie mu ją pełnić. W przypadku mało prawdopodobnej wygranej opozycji, Polak i Waldemar Sługocki będą zajęci własnymi karierami w Warszawie, ale jeśli PiS utworzy rząd po raz trzeci, a politycy PO wylądują w ławach opozycji, będą w Urzędzie Marszałkowskim gośćmi aż nadto częstymi. Każdy ewentualny sukces marszałka Jabłońskiego będzie „autoryzowany”, albo przypisywany sobie przez Polak.

Z kronikarskiej powinności warto odnotować, że w pożegnalnym wpisie na marszałkowskim profilu Elżbiety Polak, są wyjaśnienia i podziękowania w związku z jej rezygnacją, ale ani jednego słowa gratulacji dla Jabłońskiego.

Trochę byłem tym zaskoczony, ale taki jest urok Eli, że ona widzi tylko siebie. Marcin nie da sobie łatwo wejść na głowę - mówi nasz rozmówca ze środowiska lubuskiej PO.

Prośbę o opinię na temat nowego marszałka wysłaliśmy również do posła Sługockiego, ale również on nie chciał się wypowiadać na temat nowego marszałka.

Są jeszcze ambicje koalicjantów, którzy do wyborów samorządowych też chcieliby jeszcze coś uszczknąć z lubuskiego tortu, albo chociaż startować w nich z lepszych pozycji. Swoje ambicje na razie skrywają, ale to może się zmienić po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych. – Moim zdaniem, zmiana marszałka dla województwa nie oznacza nic poza kontynuacją. Koalicja trwa nadal, a my będziemy w niej szukać tego, co nas łączy – uważa lider BS, Sławomir Kowal.

Moim zdaniem, zmiana marszałka dla województwa nie oznacza nic poza kontynuacją. Koalicja trwa nadal, a my będziemy w niej szukać tego, co nas łączy – uważa lider BS, Sławomir Kowal.

Jak zaznacza, środowisku, którego jest liderem, zależy „na wzmocnieniu samorządów lubuskich gmin, dostępności komunikacyjnej oraz umacnianiu instytucji ochrony zdrowia”.

Ile może marszałek?

W normalnych warunkach to marszałek ma w zarządzie szczególną pozycję. Miał ją Jabłoński w latach 2008-2010 oraz Elżbieta Polak w okresie, gdy szefową lubuskich struktur PO, była Bożenna Bukiewicz. Innym poważnym problemem z którym przyjdzie się zmierzyć nowemu marszałkowi jest postrzeganie zarządu województwa. Jako ciało kolegialne, pod wpływem kontrowersyjnej marszałek Polak, to gremium stało się organem mało istotnym i jeszcze mniej cenionym. Chociaż wiele od niego zależy, decyzje zapadają na poziomie członków koalicji PO-PSL-Lewica i BS, a także przydzielonych im stref wpływów.

O tym, co nowy marszałek będzie mógł zrobić i w którą stronę będą mogły iść sprawy Lubuskiego, jeśli w ogóle będą szły do przodu, decydować będą przede wszystkim koalicjanci. W tym sensie, podmiotowość marszałka Jabłońskiego jest żadna. Również dlatego, że nie ma silnej pozycji w samej PO, gdzie przez lata nie udało mu się wypracować własnego środowiska. Działał, podwieszony pod pozycję poseł Krystyny Sibińskiej, choć w politycznym portfelu ma realną „walutę” – wspólną historię z Donaldem Tuskiem w Kongresie Liberalno-Demokratycznym, co procentowało zawsze wtedy, gdy próbowano go zmarginalizować.

Jego obecność w lubuskiej polityce owiana jest także elementami spiskowymi. Mówi się o tym, że wiele wynika z faktu, że z wykształcenia jest germanistą. Niektórzy rozmówcy podkreślają, że z tego wynikają przewagi o których w przyszłości będą pisać historycy i archiwiści. Wspominał o tym kiedyś w GL, pierwszy wojewoda lubuski, Jan Majchrowski, u którego Jabłoński był wicewojewodą.

- Proszę spróbować z nim porozmawiać, bo ja próbowałam nawet na błahe tematy. Wieje dziwną pustką. Jego jedynym atutem jest znajomość języka niemieckiego i więcej powiedzieć nie mogę w tym temacie[b] – stwierdził.

Ten polityk lubi na bogato

Nowy marszałek ma całkiem bogate portfolio skandali i wpadek, które ciągną się za nim od lat, nie wyłączając z tego licznych orzeczeń karnych i cywilnych w jego sprawach. Mimo tego, udaje mu się trzymać powab polityka eleganckiego, ułożonego i taktownego. Choć, jak mówią jego byli współpracownicy, gdy nie ma kamer, nerwy puszczają mu bardzo często. Dosyć powszechna jest opinia, że za piękną formą i dystynkcją kryje się mniej, niż można by sądzić. Tak było w przypadku afery w gorzowskim WORD, którego nadzór formalnie podlegał Jabłońskiemu, ale również w wielu innych sprawach.

To jest człowiek, który wyłania się z chaosu i afer - mówił w przeszłości GL były starosta słubicki Piotr Łuczyński, wobec którego Jabłoński bezprawnie użył siły.

Sąd w pierwszej instancji skazał Jabłońskiego, ale w drugiej jedynie potwierdził jego winę, całe postępowanie warunkowo umarzając. To uchroniło go przed utratą mandatu w sejmiku.

Jest niebezpiecznym człowiekiem i konfabulantem, co zostało potwierdzone w sądzie - to już Wojciech Włodarski, były prezes szpitala w Słubicach, którego Jabłoński bezpodstawnie zwolnił.

Włodarski również doprowadził Jabłońskiego przed sąd i uzyskał prawomocne orzeczenia, tyle tylko, że z oskarżenia prywatnego, co było bez konsekwencji na jego pozycję polityczną.

Bez względu na to, jaką Jabłoński pełni w danym momencie funkcję, znany jest z tego, że oprócz realnej władzy, bardzo kocha jej widoczne atrybuty. Jego polityczna historia usłana jest nie tylko miłością własną, ale też szczególnym uczuciem do limuzyn, dużych wydatków ze służbowej karty oraz najdroższego sprzętu komputerowego.

W 2011 roku, a więc rok po tym, jak funkcję marszałka województwa pełnił po raz pierwszy, lokalne media informowały o sporze jaki toczył z nim Urząd Marszałkowski, ponieważ nie chciał oddać służbowego laptopa i nie rozliczył się z używania służbowej limuzyny, której nie oddał mimo niepełnienia już funkcji. W tym samym czasie znalazł miękkie lądowanie w słubickim szpitalu, a pracę rozpoczął od zakupu włoskich mebli za 130 tysięcy oraz sprzętu komputerowego za 8 tysięcy złotych, co w tamtym czasie było kwotą niebagatelną.

Lubuskie już wygrało

Chociaż Marcin Jabłoński nie jest suwerennym marszałkiem, ma w tej chwili pozycję znacznie silniejszą, niż marszałek Polak u schyłku swoich rządów. Mimo wszystkich wpadek, ma też osobistą markę oraz cieszy się w wielu środowiskach bardzo dużym autorytetem. Dotyczy to przede wszystkim środowisk biznesowych dla których nowy marszałek jest wiarygodnym partnerem. Może będzie dużo wydawał na „zabawki”, ale jego marka jest na tyle duża, że nie wymaga milionów na promowanie w formie konferencji, pikników, kongresów oraz eventów. Poza dyskusją, jest w składzie zarządu województwa politykiem z największym doświadczeniem.

Czy na stanowisku utrzyma się dłużej niż kilka tygodni? Wszystko co wydaje się oczywiste w momencie czytania tego tekstu, może być już nieaktualne za kilka dni. Podkreśla to Marek Surmacz, były wiceminister i poseł, a dzisiaj radny sejmiku.

Teraz mamy czas przejściowy i będzie to polityczna wegetacja. Zmiany przyjdą wiosną, ale też w konsekwencji niedzielnego rozstrzygnięcia wyborczego – uważa polityk PiS.

Dużo zależy od wyniku Trzeciej Drogi, której główny trzon stanowi Polskie Stronnictwo Ludowe. Kandydujący do Sejmu wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn, mógł nie chcieć wzruszać sejmikowej koalicji przed wyborami, ale jego ewentualne nie wejście do parlamentu lub znalezienie się TD pod progiem wyborczym, uruchuchomi w PSL tych, którzy na jego osłabienie tylko czekali. O tym, że wtedy powstanie koalicja PSL z Bezpartyjnymi Samorządowcami, Samorządowym Lubuskim oraz PiS, mówi się już od dawna. Tu istotną rolę odegra bezpartyjny prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki.

Wszystko rozstrzygnie się w ciągu kilkunastu dni, choć na marszałkowskich korytarzach mówi się o tym, że Lubuskie już wygrało, wraz z odejściem z Urzędu Marszałkowskiego do Sejmu, Elżbiety Polak. W to, że nie wejdzie do Sejmu nie wierzy nikt, a wielu głosowało na nią właśnie dlatego, aby było jej w regionie mniej, niż więcej. Marszałek Jabłoński, mimo wszystko, przywróci pojęciu „samorząd wojewódzki”, całkiem nowy blask.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska