Przez kilka lat Międzyrzecz przodował w regionalnych i ogólnopolskich rankingach, a burmistrz co rusz odbierał statuetki, dyplomy i puchary za gminne inwestycje, wspieranie przedsiębiorców i ściąganie zagranicznego kapitału. Dlatego wielu mieszkańców wciąż jest zszokowanych 13 zarzutami, które w ostatnich miesiącach postawiła mu gorzowska prokuratura.
Nie wierzą, że Tadeusz D. mógł działać na szkodę gminy. Np. ustawiać przetargi pod konkretne firmy, czy sprzedawać po zaniżonej cenie gminne obiekty i nieruchomości, co zarzuca mu prokuratura. Innych zaś dziwi, dlaczego dopiero teraz organy ścigania zainteresowały się gminnymi finansami, skoro już od kilku lat głośno mówili o nieprawidłowościach w ratuszu i w spółkach komunalnych.
- Kiedy przed kilkoma laty mówiłem między innymi o tym, że gmina sprzedała po zaniżonej cenie dawną szkołę w Gorzycy, robiono ze mnie oszołoma. Teraz się okazuje, że miałem rację - mówi radny poprzedniej kadencji Ryszard Duda.
I bronią i atakują
Od października, czyli od pierwszych aresztowań w spółce wodno-kanalizacyjnej, na naszym forum internetowym aż się gotuje od komentarzy mieszkańców zbulwersowanych ujawnionymi przez prokuraturę nieprawidłowościami. Zwolennicy i przeciwnicy burmistrza toczą tam zażartą wojnę. Pierwsi bronią samorządowca i wskazują, że jakoby za jego sprawą miasto bardzo wypiękniało w ciągu ostatnich lat.
Wielu mieszkańców wytyka władzom ślimaczącą się odbudowę kina, którego dach runął kilka miesięcy po remoncie. A do tego smród z kanalizacji na Poznańskiej, czy wirtualny sukces Międzyrzeckiego Parku Przemysłowego, w którym powstała tylko jedna nowa firma. W dodatku na działce, którą gmina wpierw sprzedała Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. I teraz transakcją interesuje się prokuratura, gdyż już dwa lata temu radni ustalili, że gmina straciła na niej co najmniej kilkaset tysięcy złotych!
Mieszkańcy są zgodni, co do jednego. Afera wodociągowo-ratuszowa bardzo zaszkodziła miastu. Przede wszystkim godzi w jego wizerunek i odstrasza inwestorów. - Jeżdżę służbowo po całym kraju. Pół roku temu, jak mówiłem, że jestem z Międzyrzecza, ludzie kojarzyli miasto z bunkrami i nietoperzami. Teraz pytają mnie, czy to u nas hurtowo aresztują burmistrzów i urzędników - mówi jeden z mieszkańców.
Rada bezradna?
Zwolennicy Tadeusza D. obwiniają wymiar sprawiedliwości i media, które nagłośniły sprawę. I radnych, którzy od kilku lat wytykali nieprawidłowości.
- Wieszają na nas psy, bo nie chcieliśmy zamiatać brudów pod przysłowiowy dywan. Teraz niektórzy z mieszkańców obarczają winą radę. Jak słyszę takie androny odpowiadam pytaniem, komu prokuratura postawiła zarzuty? Radzie, czy burmistrzowi? - mówi radny Robert Krzych.
Mieszkańcy zarzucają rajcom m.in. zbytnią spolegliwość wobec burmistrza. Tymczasem przewodniczący rady Stanisław Ziemecki zwraca uwagę na fakt, że to radni pierwsi wykryli i ujawnili nieprawidłowości w ratuszu i w radach nadzorczych spółek komunalnych.
- Rada nie ma większego wpływu na działalność burmistrza, dlatego nie może za niego odpowiadać. Nawet delegacji nie mogę mu już podpisywać - mówi.
Pat w ratuszu
Od października do lutego funkcjonariusze wydziału ds. walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji zatrzymali 11 urzędników i przedsiębiorców. W tym burmistrza, obu zastępców, radcę prawnego urzędu i prezesa spółki wodno-kanalizacyjnej. Pięć osób spędziło w areszcie od jednego do trzech miesięcy. Prokuratura chciała przedłużyć areszt Tadeuszowi D, ale nie zgodził się na to sąd.
Samorządowcy zostali zawieszenia w czynnościach służbowych, czego pokłosiem jest administracyjny pat w ratuszu. Tadeusz D. nie chce ustąpić z urzędu, dlatego radni postanowili odwołać go w referendum. S. Ziemecki zaznacza, że inicjatywa rady nie przesądza o winie burmistrza.
- Międzyrzeczowi grozi chaos. Niestety, burmistrz nie chce tego przyjąć do wiadomości. Uważam, że przedkłada swój interes nad dobro miasta - mówi.
Decyzja w rękach premiera
Czy radni zdołają zmobilizować mieszkańców do głosowania? Takie inicjatywy zazwyczaj kończą się fiaskiem ze względu na zbyt niską frekwencję. Tak jak kilka lat temu w Pszczewie czy w Skwierzynie.
Poza tym referendum odbędzie się najwcześniej w drugiej połowie lipca, a miastu już niebawem grozi administracyjny paraliż. Teraz rządzi nim sekretarz Leszek Rybka, ale jego umowa o pracę kończy się 30 czerwca. W lipcu nie będzie więc komu ogłaszać przetargów, czy podpisywać przelewów na wypłaty dla urzędników i nauczycieli.
- W takiej sytuacji premier może zawiesić organy gminy, czyli i burmistrza i radę, a następnie powołać komisarza, który będzie sam rządził gminą. Jednak rada wykonuje swoje obowiązki, dlatego nie widzę powodu, żeby ją odwoływać - mówi przewodniczący rady.
Znawca prawa samorządowego dr Zbigniew Sypniewski z Wielkopolskiego Ośrodka Kształcenia i Studiów Samorządowych w Poznaniu zaznacza, że zatrzymanie i zawieszenie wszystkich burmistrzów nie ma precedensu w historii polskiego samorządu.
- Nasze ustawodawstwo nie przewidziało takiej sytuacji. W przypadku aresztowania lub choroby burmistrza premier może powołać osobę do wykonywania jego obowiązków. Przepisy nic nie mówią o zawieszeniu - tłumaczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?