Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pożarze w Przylepie, trudne pytania do marszałek Elżbiety Anny Polak

Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski
Konferencja prasowa w Urzędzie Marszałkowskim dotycząca kryzysowej sytuacji w zielonogórskim Przylepie
Konferencja prasowa w Urzędzie Marszałkowskim dotycząca kryzysowej sytuacji w zielonogórskim Przylepie Łukasz Brodzik
Nie tak wyobrażała sobie konferencję prasową dotyczącą kryzysowej sytuacji w zielonogórskim Przylepie, marszałek województwa lubuskiego. Zamiast jednostronnego przekazu i wskazania winnych pożaru, Elżbieta Polak musiała tłumaczyć się z działań urzędu marszałkowskiego i swoich własnych reakcji.

Dziennikarze usłyszeli również, że wieloletni spór sądowy między miastem a województwem, dotyczący tego, kto powinien usunąć niebezpieczne odpady, był prowadzony na wniosek marszałek, i to dlatego utylizacja odsunęła się w czasie.

Piątkowe spotkanie z prasą marszałek rozpoczęła od przypisania sobie zasług związanych z przekazaniem przez rząd środków na likwidację pogorzeliska.

- Na nasz apel w sprawie przyznania środków finansowych na usunięcie pogorzeliska niebezpiecznych odpadów jest odpowiedź. Przyjechała osobiście pani minister Moskwa z obietnicą przyznania 47 mln zł. Bardzo dziękujemy, szkoda jednak, że tak późno, bo bomba wybuchła – mówiła Polak.

Jej słowa w rozmowie z nami skomentował wojewoda lubuski, Władysław Dajczak (PiS).

- Jedyne co zrobiła pani marszałek, to siała dezinformację i niepokój wśród mieszkańców. Próbowała zbić na sprawie kapitał polityczny, a po raz kolejny skompromitowała się przed całą Polską – oceniał Dajczak. – Przekazanie środków z budżetu centralnego jest efektem zainteresowania sprawą rządu. Sprawą Przylepu osobiście interesował się pan premier, z którym wielokrotnie na ten temat rozmawiałem – przypominał wojewoda.

W komentarzach dotyczących odpowiedzialności za sytuację w Przylepie coraz częściej pojawia się kwestia odpowiedzialności samorządu województwa.

Pytania o aktywność urzędu marszałkowskiego w sprawie składowiska w zielonogórskim Przylepie są zasadne. Z ustawy to samorząd sprawuje nadzór nad środowiskiem i prowadzi ewidencje składowisk. Do budżetu województwa spływają podatki, które płacą firmy zajmujące się prowadzeniem takiej działalności. Przedsiębiorstwa te muszą również przesyłać roczne sprawozdania dotyczące swojej aktywności. O nadzór nad firmą Avinion z Przylepu, pytał marszałek redaktor Łukasz Brodzik z Radia Zachód. Na samo zwrócenie uwagi o możliwe zaniedbania urzędu, marszałek Polak zareagowała alergicznie.

- To jest nieprawda, proszę nie stawiać takiej tezy. W tym czasie samorząd wojewódzki przeszedł gruntowną kontrolę. Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała kompetencje i obowiązki samorządu województwa w zakresie nadzoru i przyjmowania sprawozdań. To protokół bez wniosków pokontrolnych, stwierdzający jednoznacznie, że samorząd wojewódzki wywiązywał się ze wszystkich obowiązków ustawowych w tym zakresie – odpowiadała poirytowana Polak.

Chodzi o kontrolę za ostatnie lata. Co działo się wcześniej kiedy do Przylepu trafiały odpady?

- Wcześniej sprawozdania były przyjmowane przez samorząd wojewódzki. Nasza działalność w tym zakresie była prowadzona prawidłowo, ale to nie jest archiwum X. Zajmujemy się skutkami po pożarze, koniecznością usunięcia pogorzeliska i zaopiekowania się ludźmi – próbowała zmienić temat polityk Platformy Obywatelskiej.

Elżbieta Polak pytana była również o działania, które jako organ kontrolny przeprowadził samorząd wojewódzki na składowisku w Przylepie.

- To są obowiązki Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska oraz Państwowej Straży Pożarnej. Straż Pożarna jest nie tylko od gaszenia pożarów, ale również od monitorowania takich składowisk, które są zagrożone wybuchem i w tym zakresie proszę te pytania skierować do właściwych służb – odpowiadała.

Sprawa nie jest taka oczywista. Na Dolnym Śląsku, radni województwa (m.in. z Platformy) toczą spór z marszałkiem, dotyczący aktywności w sprawie składowisk odpadów w regionie.

– Od dwóch lat to najczęstszy temat na Sejmiku Województwa Dolnośląskiego: kiedy będzie ta kontrola składu morfologicznego wszystkich składowisk – mówił w rozmowie z Rzeczpospolitą, radny Patryk Wild. Sejmik Dolnego Śląska przyjął uchwałę, która wzywa zarząd do takiego działania.

Idąc tym tropem sejmikowa opozycja w Lubuskiem, winna naciskać na Polak w identyczny sposób. Z naszych ustaleń wynika, że wkrótce pojawią się inicjatywy, które zobowiążą zarząd województwa do adekwatnego działania.

Podczas piątkowej konferencji marszałek musiała również odpowiedzieć na pytanie dlaczego kwestionowała alerty RCB, które odwoływały zagrożenie. Chodzi o zdjęcia i opis, które w niedzielę po pożarze Polak umieściła w mediach społecznościowych. W postach sugerowała, że powodem pustych ulic był strach mieszkańców. Problem w tym, że tak wygląda miasto w każdy, szczególnie wakacyjny weekend, ale taką konstatację Polak zbyła śmiechem.

Z punktu widzenia zarzutów o przeciąganie się sprawy utylizacji odpadów z Przylepu, bardzo ważny jest spór kompetencyjny między województwem a miastem, oraz o to, na czyj wniosek Naczelny Sąd Administracyjny zajął się sprawą. O to też zapytaliśmy marszałek.

- Spór kompetencyjny przed sądem był prowadzony na wniosek Zarządu Województwa, ponieważ stan prawny nie pozwalał nam zająć się tym składowiskiem. Prezydent Miasta miał inne zdanie i w tych sytuacjach rozstrzyga Naczelny Sąd Administracyjny, który jednoznacznie wskazał właściwy organ do usunięcia składowiska i uzasadnił to bardzo szczegółowo.

Czy rzeczywiście uwarunkowania prawne nie pozwalały marszałek działać w sprawie odpadów i sfinansować ich utylizację? Z takim stanowiskiem nie zgadza się wiceprezydent Zielonej Góry Krzysztof Kaliszuk.

- Było dokładnie odwrotnie. Stan prawny nakazywał marszałek usunięcie odpadów. Takie są przepisy i potwierdzają to inne, późniejsze rozstrzygnięcia NSA. Sąd wskazał na miasto tylko dlatego, że wcześniej jako samorząd zdecydowaliśmy o unieważnieniu zgody na składowanie. NSA wyszło z założenia, że wtedy wzięliśmy na siebie odpowiedzialność za odpady, a to nie prawda. Po prostu nie chcieliśmy, żeby trafiały tam kolejne – argumentuje Kaliszuk.

Zaskakująca była odpowiedź na ostatnie pytanie. Czy sprawa pożaru w Przylepie jest wykorzystywana politycznie przed zbliżającymi się wyborami do parlamentu? Marszałek Polak unikała jednoznacznych stwierdzeń.

- Nie prowadzimy kampanii wyborczej, dopóki nie będą zarejestrowane listy, także nie odpowiem na pana pytanie – ucina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska