Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozjechana narracja - komentarz Janusza Życzkowskiego

Janusza Życzkowskiego
Kiedy politycy weszli, w jednym rzędzie obok marszałek i jej zastępców, przewodniczącego sejmiku i parlamentarzystów stanął dobrze wychowany członek izby wyższej parlamentu. Stanął i miast czekać na swoją kolej zaatakował po raz drugi

Poszedłem na noworoczną konferencję prasową w urzędzie marszałkowskim. Poszedłem, bo po raz pierwszy w historii otrzymałem imienne, podpisane własnoręcznie przez marszałek, zaproszenie. Pomyślałem, że to miłe. Pójść wypada i pomimo częstej różnicy zdań współpracować trzeba i rodzaj dialogowania prowadzić, a i owszem. Dziarskim krokiem ruszyłem do urzędu, wspiąłem się po wysokich marszałkowskich schodach, pozdrowiłem znajomych w holu sali kolumnowej i już miałem z uśmiechem wejść do centrum konferencyjnego, gdy nagle usłyszałem: „Gwiazda przyszła! Wyjątkowa kanalia, ręki mu nie podam!”.

Wystarczył moment, by ustalić autora miłego powitania. To senator z Nowej Soli dał wyraz swojej wysokiej kultury. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Nasza wspólna historia pamięta także i inne ekscesy. Przeszedłem, odpowiadając „dzień dobry” stojącym przy wejściu regionalnym politykom. Konferencja rozpoczęła się z ponad 10-minutowym opóźnieniem. Oprócz mnie czekało na nią wiele osób, stąd nie niecierpliwiłem się, tylko spokojnie czekałem na rozpoczęcie. Kiedy politycy weszli, w jednym rzędzie obok marszałek i jej zastępców, przewodniczącego sejmiku i parlamentarzystów stanął dobrze wychowany członek izby wyższej parlamentu. Stanął i miast czekać na swoją kolej zaatakował po raz drugi. - Może by tak ręce z kieszeni wyjąć?! To konferencja jest! - burknął. Chwilę później wyciągnął telefon i wykonał zdjęcia dokumentujące powód swego niezadowolenia. Nikt na tę sytuację nie zareagował. Ani stojący obok samorządowcy, ani parlamentarzyści. Także marszałek, która organizowała wydarzenie, stała cicho.

Senator nie był jedynym, który tykał media i dziennikarzy podczas tego spotkania. Kolejnym okazał się szef ludowców w regionie, który zarzucił „dymanie” sztucznego balona czarnego PR-u i szkodzenie wizerunkowi województwa. Ku zaskoczeniu wszystkich zakończył swój stand up słowami: „Nie bądźcie jak świętej pamięci Urban”. To się TVN-owi i „Gazecie Wyborczej” oberwało! Kilka tygodni temu redakcje opisały aferę, w którą wmieszany był prominentny ludowiec i szef WUP. Marszałkowi pewnie o to szło. Stosunkowo grzecznie wypowiedział się szef Platformy, który mówił o odpowiedzialności mediów i ganił plotkarstwo. Myśli jednak nie rozwinął, pozostajemy zatem w niepewności. Drobne szpileczki przewodniczącego sejmiku i lewicowej posłanki pominę, bo ani w nich finezji, ani one celne. Widać jednak, że i oni silili się na uszczypliwości. Pani marszałek, czy po to zaprosiła pani dziennikarzy na konferencję? Czy naprawdę tak mamy rozpocząć nowy rok?

Czytaj także:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska