Hala w Przylepie. Nawet 5 tys. metrów sześciennych pojemników z odpadami...
Urząd miasta w Zielonej Górze od lat zmaga się z problemem hali z toksycznymi odpadami w Przylepie. Jest to pozostałość po działalności firmy Awinion z Budzynia, która zgromadziła tam niebezpieczne materiały. Później zakończyła działalność, a jej przedstawiciele rozpłynęli się w powietrzu - byli poszukiwani przez prokuraturę. Miasto „odziedziczyło” problem po połączeniu z gminą. Stało się to osią sporu ze starostwem powiatowym, które w opinii magistratu nie poinformowało należycie urzędu o całej sytuacji związanej z halą w Przylepie.

Na podstawie posiadanej dokumentacji Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdził, że wewnątrz hali znajdować się może do nawet 5 tys. metrów sześciennych pojemników z odpadami, których skład nie jest do końca znany. Pracownicy okolicznych hali opowiadali nam, że w słoneczne letnie dni przy magazynie można było wyczuć "dziwne" zapachy...
Przez lata podejmowano pewne próby, aby uporać się z problemem, zamontowano m.in. monitoring przy hali. Jej wnętrze jest też regularnie badane przez strażaków. W budżecie miasta zapisano 10 mln zł, aby opłacić firmę wyłonioną w przetargu, która opróżni magazyn i unieszkodliwi zgromadzone tam materiały. Ale za pierwszym razem potencjalny wykonawcy zażądał 18 mln zł, za drugim już 20 mln zł. W kolejnych przetargach nie było już chętnych...
Toksyczne odpady złożone w sarkofagu?
Co warto odnotować, w międzyczasie do zielonogórskiego magistratu zgłosiła się spółka Eco Technology Innovation z Katowic. Przedsiębiorstwo proponowało władzom miasta rozważenie unieszkodliwienia toksycznych materiałów poprzez złożenie ich w specjalnie zabezpieczonym sarkofagu np. pod wysypiskiem śmieci.
Ale wiceprezydent Dariusz Lesicki nie pozostawił w tej kwestii żadnych złudzeń. - Wedle prawa, jeśli odpady nie ulegną utylizacji, tylko składowaniu w sarkofagu, to miasto w dalszym ciągu będzie ich właścicielem. Jeśli coś się z nimi stanie, np. za 50 lat, to my będziemy za to odpowiadać - tłumaczy Lesicki. - Pozostaje także pytanie o wiarygodność wykonawcy, wedle naszej wiedzy nigdzie indziej ta firma nie wykonała podobnego obiektu. Kwestie bezpieczeństwa są najważniejsze.
Prezydent Kubicki: W tej sprawie mamy pat
Włodarz Zielonej Góry przyznaje, że obecnie w tej sprawie miasto wpadło w pewien impas. - Mamy pat. Zapisaliśmy 10 mln zł, ale wygląda, że na to, że jest to za mało. Chciałbym podkreślić, że halę z toksycznymi niejako odziedziczyliśmy, nie jest naszą winą, że dopuszczono do takiej sytuacji - zaznacza Kubicki. Czy w takim razie miasto nie może dołożyć kolejnych środków do już zapisanych 10 mln zł?
- Wtedy należałoby wskazać inwestycje, które w zamian nie będą zrealizowane a najbliższych latach. Albo zwolnić pracowników miejskich spółek i instytucji, aby pokryć dziurę w budżecie. Uważam, że rozwiązaniem jest dofinansowanie zewnętrzne, być może z budżetu centralnego. Na razie jednak pomimo naszych starań odmówiono nam takiego wsparcia. Mam nadzieję, że to się zmieni - przekonuje Kubicki.

szkolenie wojsko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?