Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żadnych nowych mostów na Odrze?

Eugeniusz Kurzawa, Dariusz Chajewski (msz, wak, pik) 68 324 88 54 [email protected]
Kiedy powstaną nowe mosty na Odrze? Nie wiadomo...
Kiedy powstaną nowe mosty na Odrze? Nie wiadomo... Jerzy Malicki/mmnowasol.pl
Czy na Ziemi Lubuskiej trwa zimna wojna? A Odra jest linią frontu, za którą nie powinien się wedrzeć wróg? I czy wciąż obowiązuje strategia - żadnych nowych mostów na rzece?! Na to wygląda, choć Polska jest w NATO.

Ten żart ukuliśmy w redakcji. Ale czyż nie jest prawdziwy?! Upadł Mur Berliński, Polska jest w Unii i NATO, jednak wygląda na to, że wciąż obowiązuje zimnowojenna doktryna Układu Warszawskiego. Czy nie wolno budować nowych mostów na Odrze, Nysie, gdyż wróg może się wedrzeć w głąb kraju?

Minęły 22 lata od zmian ustrojowych. Ile w tym czasie powstało dużych przepraw w regionie? A mamy drugą (854 km) i trzecią (808 km) pod względem długości rzekę w kraju.

- Mosty to droga rzecz, zawsze brakowało na nie pieniędzy - wspomina 85-letni Olgierd Miadzialec, który w 1954 r. zaczynał pracę w Wojewódzkim Zarządzie Dróg Publicznych, a potem do emerytury, był dyrektorem oddziału zielonogórskiego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Potwierdza, że mostów, zwłaszcza na Odrze, jest za mało. - Podczas wielkiej powodzi w 1997 r. od Raciborza w dół rzeki był czynny tylko jeden most! Ten w Cigacicach powstały w latach 80.!

Miadzialec wylicza nowe przeprawy powstałe po II wojnie (poza odbudowanymi). Na Odrze - tylko na przejściu w Świecku i w Cigacicach. Na Nysie - w Gubinku. Na Warcie - na obwodnicy Gorzowa. Nie odtworzyliśmy nawet wszystkich przedwojennych.

Kwestia życia

- Mój mąż pracuje w Zielonej Górze, codziennie okrężną drogą pokonuje 50 km w jedną stronę -opowiada Elżbieta Musiałek, sołtyska Brodów w gminie Sulechów. Wraz z sołtyską Pomorska oraz sołtysami Będowa, Sycowic, Bródek w gminie Czerwieńsk i mieszkańcami tych wsi utworzyli Społeczny Komitet Budowy Mostu na Odrze w Pomorsku. - Ludzie mają wiele do załatwienia w Zielonej Górze. Czasem docierają promem. A co zrobić jak jest wysoki stan wody?! Albo zimą?

Idea budowy mostu w Pomorsku ma pół wieku. Pierwsze koncepcje powstały w latach 60.
- Pamiętam, jak w Empiku w Zielonej Górze wisiała plansza, na której prezentowano nie tylko przeprawę, ale spójną koncepcję planistyczną uwzględniającą projekty dróg i mówiącą o tym, że Zielona Góra będzie ciążyć do Odry - wspomina Zbigniew Wasylkowski z Czerwieńska, przewodniczący społecznego komitetu budowy mostu. Jak twierdzi dziś właściwie tylko burmistrz Czerwieńska aktywnie popiera komitet. Ostatnio włączył się burmistrz Sulechowa i rada tejże gminy. "Mostowi aktywiści" dwa lata temu powołali stowarzyszenie Szansa na Życie.

- Nasza działalność przez te lata to głównie lobowanie za budową mostu, który powinien powstać ze względów gospodarczych i społecznych - wskazuje Wasylkowski. - Tym sposobem uaktywniłoby się tereny "odcięte" od Czerwieńska, od Zielonej Góry. Z kolei stolica regionu zyskałaby atrakcje turystyczne chociażby w postaci szybkiego dojazdu nad jezioro Niesłysz.

Uda się, czy się nie uda?

Zwolennicy mostu w Pomorsku uważają, iż władze wojewódzkie nietrafnie lokują przyszłość komunikacyjną południa regionu w moście w Milsku. - Dla mnie to jest oczywiste, iż budując most u nas uzyskamy świetnie połączenie z Niemcami, z zachodem Europy - sugeruje sołtyska Musiałek. Inaczej myśli wicedyrektor Szulc: - Mamy cztery przeprawy promowe w okolicy Zielonej Góry, najważniejsze, z perspektywą budowy, jest Milsko - Przewóz. Pod tę inwestycję przecież przyszykowana jest obwodnica Starego i Nowego Kisielina - wskazuje Szulc. Most w Pomorsku ma szansę dopiero wówczas, gdy zostanie zakończona inwestycja w Milsku. Ta opinia współbrzmi z głosem koalicji rządzącej województwem. Most w Pomorsku nie znalazł uznania sejmiku, nie trafił do strategii województwa. Co uaktywniło sulechowian. W końcówce starego roku zebrali 1,5 tys. podpisów i przekazali lubuskiemu marszałkowi wraz z apelem rady miejskiej o włączenie mostu do listy najważniejszych inwestycji regionu.

- Nie odpuścimy tej kwestii, gdyż to nie są jedynie nasze partykularne sprawy, ale i widzimy w tym interes dużej części regionu - uważa burmistrz Sulechowa Roman Rakowski. Trzy inne ważne przeprawy nie mają aż takich problemów z akceptacją. W przypadku pierwszej, mostu Milsko - Przewóz, wszystko jest oczywiste. Znalazła się w strategii województwa na lata 2014-2020. Choć na razie rzecz się kończy na... aprobacie. Brak zaś pieniędzy. A potrzeba 200 mln zł. W Krośnie Odrz. budowę nowego mostu wraz z obwodnicą miasta też wpisano do strategii województwa, lecz niewielu wierzy, że inwestycja doczeka się realizacji. Przecież stara przeprawa przez rzekę, licząca przeszło 100 lat, wciąż działa. - I jest dobrze, póki się nie zawali - dodają z ironią mieszkańcy, podkreślając, że obietnic "w tym temacie" słyszeli kilka. Żadnej nie zrealizowano. Formalnie klepnięto również nowy most nad Odrą Kostrzynie. - To dla nas jedna z najważniejszych inwestycji ostatnich kilkudziesięciu lat - twierdzi burmistrz Kostrzyna Andrzej Kunt. Natomiast Roman Dziduch, radny sejmiku z tegoż miasta dodaje, że most i obwodnica to szansa dla całej północnej części regionu.

Choć budowa mostu w Połęcku nie trafiła na listę priorytetowych zadań dla województwa, to wójt gminy Maszewo Dariusz Jarociński wierzy, że przeprawa powstanie. - Problemem są jedynie pieniądze, o które zamierzam powalczyć - mówi wójt, źródło ewentualnych złotówek widząc w firmach, którym to na moście najbardziej zależy, chociażby w PGE walczącej o koncesję na wydobycie węgla. - Poza tym sama obecność na tej liście o niczym nie świadczy. Szczerze wątpię, że uda się postawić w województwie jakikolwiek most z tych zaplanowanych - dodaje włodarz Maszewa. Pod koniec stycznie D. Jarociński zorganizuje w gminie spotkanie z przedstawicielami przedsiębiorstw i władz wojewódzkich.

A Niemcy budowali...

Dlaczego zatem dotąd tak słabo korzystaliśmy z szansy jaką była możliwość tworzenia nowych przepraw? Wszak Unia od lat pompuje w polskie drogi (i mosty) spore pieniądze. G. Szulc z dróg wojewódzkich uważa, że "brak jest kasy" na te inwestycje. Anna Jakubowska, rzeczniczka oddziału dróg krajowych widzi to nieco inaczej. Wpierw wskazuje na brak tzw. infrastruktury drogowej. Bo most musi coś łączyć.

- Kiedyś rzeczywiście nie budowano mostów, gdyż nie było pieniędzy, to drugi powód, że przepraw jest obecnie za mało - mówi Jakubowska. - Ale z czasem było już za co finansować inwestycje, lecz z kolei nie istniała żadna dokumentacja. Wreszcie pojawiło się tyle projektów mostów, że teraz trzeba ustalać priorytety, co jest ważniejsze. I w tym miejscu dziś jesteśmy.

Tymczasem na przełomie XIX i XX wieku odrzańskie przeprawy powstawały niemal hurtem. W latach 1876 - 1926 zielonogórska firma Beuchelt wybudowała 94 mosty na całym biegu Odry i na jej dopływach, a kolejne 403 mosty drogowe i kolejowe w całych Niemczech...

Jednak nie zawsze niewolniczo powinniśmy odtwarzać stare przeprawy. Z tych odrzańskich wystarczy spojrzeć Bytom Odrzański. Dziś na przęsłach zniszczonego w 1945 r., nawiasem mówiąc pięknego mostu, mamy molo. O ile władze sąsiadującego przez rzekę Siedliska mówiły o przeprawie jako o kluczowej sprawie, o tyle burmistrz Bytomia Jacek Sauter był większym realista. Po pierwsze zbyt mały ruch. Po drugie zmiany w układzie drogowym miasta i okolicy, a wreszcie pieniądze. A tak na marginesie. Burmistrz Sauter żartuje, że po zbudowaniu mostu mogliby się o niego upomnieć Niemcy. Poprzedni, ten z 1907 roku, nie został spłacony...

A co z tą zimna wojną? Jak mówią fachowcy przez lata o granicznych mostach myśleliśmy jak o symbolu, a nie jak o technicznej przeprawie przez rzekę. Lubuski odcinek polsko-niemieckiej granicy ma 196,4 km długości. Czyli średnia odległość między drogowymi przeprawami to grubo ponad 20 km. Sporo, nawet jak na standardy graniczne. Przed 1945 r. na tym odcinku rzek funkcjonowało ponad 30 mostów i kilka przepraw promowych. Czyli obie rzeki można było sforsować co kilka kilometrów.

Łatanie rzeki

Przez lata radziliśmy sobie, jak mogliśmy. W Przewozie przęsło zniszczonego przedwojennego mostu uzupełniono fragmentem stalowej konstrukcji Bundeswehry. W Kostrzynie armia stalowe przęsło tylko pożyczyła i na szczęście nie upomina się o zwrot. Most w Gubinie to powojenna konstrukcja, ale na podporach sprzed 1945 r.

W Forst nie daliśmy rady. Do mostu przez kilkanaście lat wzdychali mieszkańcy gminy Brody, marząc o tym, że katapultuje ich do poziomu Łęknicy czy Słubic. Ale plany popsuli nasi zachodni sąsiedzi, którzy prowadzeni do boju przez lękających się konkurencji bazaru handlowców oprotestowali pomysł budowy. Przepychanka trwała lata i zakończyła się budową przeprawy drogowej ładnych kilka kilometrów od Zasiek. Wtedy mówiono, że gdy będziemy w Unii bez problemu odbuduje się kładkę. W Unii jesteśmy, kładki nie ma.

Pisaliśmy, że w najbliższym czasie zostanie zbudowany most w Kłopocie. Polacy i Niemcy proponowali, by połączył brzegi Odry w jednym z trzech miejsc między Frankfurtem a Eisenhuettenstadt. Zdaniem polskiej strony, wybrano najlepszą lokalizację w okolicy Uradu. I zapowiadano, że budowę przeprawy będzie można rozpocząć nie wcześniej niż w drugiej połowie 2006 r. Mamy rok 2013, a jedyna przeprawą, którą od lat uruchomiono, jest ta łącząca Siedlec z Zeltz. Na tę w Żytowaniu mieszkańcy ciągle czekają.

W Gubinie wzbogaciliśmy się o kładki łączące z nyską wyspą. Z kolei władze i mieszkańcy Bad Muskau naciskają na budowę mostu, co pozwoli obejść centrum miasta mającego ambicje uzdrowiskowe, które psuje sznur ciągnących samochodów.

Małe jest piękne

Artykuł na temat nieistniejących mostów ukazuje się w "GL" co kilka lat. I najbardziej szokuje to, że wciąż jest aktualny. Ładnych kilka lat temu na posiedzeniu polsko-niemieckiej grupy roboczej spotkali się przedstawiciele ministerstw transportu Polski i graniczących z naszym państwem krajów związkowych RFN. Przedstawiono wykaz dawnych mostów na Odrze i Nysie. Miał to być początek nowego spojrzenia na przeprawy przez obie rzeki. Jak stwierdzono, skończyliśmy z budową dużych przepraw i terminali. Wracamy do niewielkich mostów na drogach wojewódzkich i lokalnych. Miało to być naturalne uzupełnienie podpisanej na początku lat 90. polsko-niemieckiej umowy o przejściach granicznych.

O większości przepraw z wykazu zniszczonych mostów dawno już zapomnieliśmy. Chociażby o łączącej Sadzarzewice koło Gubina z Gross Gastrose. Dojeżdżało się do niej obecną trasą wojewódzką Gubin - Grabice - Jasienica. Fachowcy analizujący stan drogi wskazali na kilka odcinków wymagających modernizacji. Niestety, most został zniszczony całkowicie, a pozostałe elementy betonowe przyczółków kwalifikują się do usunięcia.

Na prośbę Niemców, na zlecenie lubuskiego urzędu marszałkowskiego i drogowców, warszawska pracownia Transprojekt wykonała przed laty studium rozpoznawcze nieużytkowanych obecnie mostów na granicznych odcinkach Odry i Nysy Łużyckiej. Jak wynikało z analizy, dzisiejszy układ dróg w Lubuskiem w dużym stopniu pokrywa się z przedwojennym systemem komunikacyjnym. Nawet dawna "dwójka" biegnie po śladzie przygotowywanej w latach 30. i 40. autostrady niemieckiej (z wyjątkiem obejścia Łagowa).

Opisowi każdego z mostów towarzyszy analiza ruchu na drogach dojazdowych i obciążenia najbliższego przejścia granicznego. Zdaniem fachowców, przeprawa w Sadzarzewicach nie ma większego uzasadnienia. W przeciwieństwie do mostu Kłopot - Eisenhüttenstadt.

Ostatni nasz sukces to przeprawa w Siedlcu. Przy niej trzeba powiedzieć jedno: wszyscy, z mieszkańcami na czele, przyjęli tę budowę jako coś zupełnie normalnego. Z tego samego powodu w Żytowaniu nie rozumieją, dlaczego tam mostu jak nie było, tak nie ma.

We własne ręce

Po co nam tyle mostów? Odpowiedzi udzielili ludzie z Markosic i Gross Gastrose. Strażacy ochotnicy z obu wsi pogadali przy piwie, wzięli trochę cementu, skombinowali schody i... odbudowali most. Nie muszą już do siebie jechać ponad 20 kilometrów.

Zatem czy będą nowe przeprawy? Zapewne trzy wymienione wyżej. Szulc mówi o niedużym moście na rzeczce Ołobok w Przetocznicy (w 2014 r.) i na Warcie w Skwierzynie (2014-15). Na to starosta krośnieński Robert Pawłowski: - Skoro mostów powstaje tak mało, to my się wyróżniamy - ma na myśli budowę przeprawy przez Nysę (zakończenie w 2014 r.) spinającą Żytowań w pow. krośnieńskim i Coschen. I choć most łączący dwie wsie kluczową dla rozwoju regionu na pewno nie jest, to mieszkańców tych terenów cieszy, podobnie jak i starostę. Budujemy mosty dla pana starosty?

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska