Był rok 1848, gdy do Kostrzyna dotarli polscy jeńcy, biorący udział w Powstaniu Wielkopolskim. Osadzono ich w Bastionie Książę (teraz w tym miejscu jest hotel i stacja benzynowa). Bastion wysadzili przed wojną sami Niemcy, aby starówka była bardziej otwarta na nową część Kostrzyna. Warunki panujące w kazamatach bastionu były okropne. 57 mężczyzn gnieździło się w pomieszczeniu długim na 86 i szerokim na 26 m. Panowała wilgoć, po ścianach bez przerwy spływała woda. Spali na pryczach. Jeden z więźniów w liście, datowanym na 20 maja 1848 r., napisał: "Siedzimy wszyscy w kazamacie bardzo wilgotnej, światło w niej przyćmione. Za legowisko służą nam prycze drewniane, wiechcie słomy, siennik, prześcieradło i poduszka słomą wypchaną. Żywią nas za pół złotego na dzień".
śród jeńców, przetrzymywanych w Bastionie Książę, był m.in. Antoni Szymborski, dziadek naszej noblistki, i Ignacy Wędziński, autor polskiego elementarza opracowanego dla dzieci polskich emigrantów w Ameryce. Do Kostrzyna trafił też w tym czasie późniejszy uczestnik powstania listopadowego, a wcześniej weteran wojen napoleońskich, pułkownik Ludwig Oborski
Warunki były tak złe, że w sprawie ich poprawy interweniowali nawet pruscy posłowie. Wyżsi stopniem mieli lepiej. Trafili do kostrzyńskiego zamku, który wówczas zamieniono na koszary. - Wśród jeńców, przetrzymywanych w Bastionie Książę, był m.in. Antoni Szymborski, dziadek naszej noblistki, i Ignacy Wędziński, autor polskiego elementarza opracowanego dla dzieci polskich emigrantów w Ameryce. Do Kostrzyna trafił też w tym czasie późniejszy uczestnik powstania listopadowego, a wcześniej weteran wojen napoleońskich, pułkownik Ludwig Oborski - wylicza Józef Piątkowski, regionalista, który już po raz kolejny wpadł na ciekawostki związane z kostrzyńską twierdzą.
Prosili o uwolnienie. Na próżno
Polscy jeńcy pisali petycje do władz Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Listy trafił też do pruskiego premiera, a nawet króla. Bez rezultatów. Czara goryczy przelała się na początku czerwca. Wtedy więzieni w Bastionie Książę i zamku powstańcy wielkopolscy wszczęli bunt. Impulsem do tak desperackiego kroku było przybycie do twierdzy kolejnego jeńca i jednego z dowódców powstania - pułkownika Ludwiga Oborskiego. Jako uczestnik wojen napoleońskich służył wcześniej w kostrzyńskiej twierdzy. Dlatego doskonale znał jej topografię i słabe punkty. Co ciekawe, do buntu przyłączyli się niektórzy żołnierze kostrzyńskiego garnizonu, którzy sympatyzowali z jeńcami. Dostało się nawet komendantowi twierdzy. - Powstańcy strącili mu czako, czyli po prostu czapkę - opowiada Piątkowski. Kostrzyński bunt obił się w Prusach szerokim echem. Twierdza była przecież punktem wypadowym przeciw buntującej się ludności na terenie Wielkopolski. A ten status został poważnie zagrożony. - Przywódcy powstania i oficerowie, przetrzymywani dotąd w zamku, zostali przeniesieni na otwartą przestrzeń tzw. Dzieła Rogowego. To miejsce po drugiej strony drogi prowadzącej teraz na most graniczny nad Odrą. Dziś są tu ogródki działkowe - tłumaczy historyk.
Ostatecznie powstańcy wielkopolscy i buntownicy z kostrzyńskiej twierdzy dopięli swego. - Zapewne w obawie przed kolejnym buntem polskich powstańców i poważnym zagrożeniem zajęcia przez nich twierdzy, leżącej przecież w bezpośredniej bliskości Berlina, zdecydowano o wypuszczeniu jeńców na wolność - opowiada regionalista. Nie bez znaczenia dla uwolnienia ich z kazamat były też wspomniane pisma, które liberalni posłowie pruscy pisali do rządu. Zwracali w nich uwagę na nieludzkie warunki, jakie panują w kostrzyńskich kazamatach.
Antoni Szymborski o pobycie w twierdzy wspomina w swoim pamiętniku "Burzliwe fortuny obroty". - Bunt w czerwcu 1848 r. były trzecim w twierdzy - wylicza Piątkowski. Wcześniej w 1758 r. zbuntowali się jeńcy rosyjscy, a cztery lata później Austriacy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?