Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów. Prezydent Jacek Wójcicki o inwestycjach |ROZMOWA

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Jacek Wójcicki jest prezydentem Gorzowa od 2014 r. Za jego prezydentury miasto wydaje rekordowe kwoty na inwestycje. Tylko w tym roku zaplanowano na nie ponad 350 mln zł. W ubiegłym roku lista inwestycji liczyła aż 150 pozycji.
Jacek Wójcicki jest prezydentem Gorzowa od 2014 r. Za jego prezydentury miasto wydaje rekordowe kwoty na inwestycje. Tylko w tym roku zaplanowano na nie ponad 350 mln zł. W ubiegłym roku lista inwestycji liczyła aż 150 pozycji. Archiwum Polska Press/Urząd Miasta w Gorzowie
Park Róż? „Nasza lista uwag jest bardzo długa”. Ulica Sikorskiego? „Wybór płyt był dobry, tylko wykonawstwo słabe. Wykonawca będzie naprawiał ulicę do skutku”. Chrobrego? „Nie wydaje się, żeby projektant popełnił błąd”. Po „festiwalu” usterek, niedociągnięć i kontrowersji, które w ostatnim czasie były na miejskich inwestycjach, rozmawiamy z prezydentem Gorzowa Jackiem Wójcickim.

Próbował pan prezydent zejść z żoną pod rękę schodami do Parku Róż od ronda Kosynierów Gdyńskich?
Z żoną do parku nie poszedłem, ale byłem zobaczyć, jak on wygląda po rewitalizacji.

I jak się podoba?
Są w nim elementy, które wymagają poprawki. I to bez dwóch zdań! Przyjdzie czas odbiorów i uwag naszych urzędników, to zostaną one zrobione.

Gorzowianie już od miesięcy mówią: „Te schody nam się nie podobają! One są niepraktyczne!”.
Sam zwróciłem uwagę, że co najmniej dwie ławki na tych schodach trzeba przesunąć. Pierwsza ławka od góry, po lewej stronie schodząc ze schodów, jest zbyt blisko barierki. Te elementy trzeba będzie poprzestawiać, choć one są zgodne z projektem, a przypominam, że zmiany w Parku Róż podlegały konsultacjom.

Tylko, że najpierw były konsultacje, a dopiero później projekt...
... ale sugestie mieszkańców były brane pod uwagę. Te wszystkie dzisiejsze uwagi mieszkańców, jak woda stojąca na schodach czy żwirek w zakątku różanym i na placu zabaw, to wszystko trzeba będzie poprawić. Żwirek źle zaprojektował projektant, bo my wszędzie stosujemy nawierzchnię typu hanse grand, czyli materiał zagęszczony, który jest twardy. W parku Kopernika są ścieżki z hanse grand, ścieżka wzdłuż Kłodawki też częściowo jest z tego kruszywa. Żwirek w Parku Róż jest niepraktycznym kruszywem i niezbędna będzie jego wymiana.

Będzie to zrobione do najbliższej wiosny?
Najpierw to wykonawca musi nam zgłosić dotychczasowe prace w parku do odbioru. A to nie będzie łatwy odbiór. Poza schodami i żwirkiem mamy więcej uwag. Wypadają zaślepki w podestach na schodach, wkręty są niepoodkręcane, listwy odstają. Widać, niestety, że wykonawca podchodzi do zadania bez serca...

A może brakuje nadzorcy z sercem?
Wszystkie uwagi będą naniesione. Nasza lista uwag jest bardzo długa...

To co na niej jeszcze jest?!
Poza miejscami, gdzie są zastoje z wodą, niedoróbki z wkrętami, mamy też zastrzeżenia do ławek, które w części różanej są innego koloru. Pergole są białe, a ławki... łososiowe. To jest niedopuszczalne! Docelowo wszystkie mają być białe. Nie ma innej opcji!

Mieszkańcy mówią, że po rewitalizacji wygląd parku jest niespójny.
Poczekajmy na zakończenie wszystkich prac. Poczekajmy na moment, gdy park zakwitnie. Już na wiosnę część z posadzonych róż pokaże nam swoją urodę. Nie zapominajmy jednak, że róża jest rośliną wieloletnią, więc nie od razu będzie bardzo kolorowo.

To kiedy park będzie już cieszył oko i nie będzie do niego uwag?
Mam nadzieję, że do wiosny wykonawca wszystkie wskazane przez nas błędy poprawi.

Słyszę każdą płytę na Sikorskiego

Przejdźmy teraz z parku na ul. Sikorskiego. To był dobry wybór, żeby jezdnię przed magistratem zrobić z płyt, a nie asfaltową? Te płyty już po dwóch latach od ułożenia „klawiszują”.
Moim zdaniem wybór był dobry, tylko wykonawstwo słabe. Faktycznie, niektóre płyty „klawiszują” i jest to strasznie denerwujące. Ja ze swoich okien w urzędzie słyszę każdą płytę. To jest bezwzględnie do poprawki.

Wykonawca w rozmowie z nami mówił, że jezdnia z płyt to nie jest powszechny wybór.
Gdyby to miało być niedobre rozwiązanie, to wszystkie płyty powinny wypadać.

A jest plan B na wypadek, gdy wiosenna naprawa nie pomoże?
Mamy 60-miesięczną gwarancję na ul. Sikorskiego. Wykonawca będzie to naprawiał do skutku. To jest kwestia technologii. Gdy płyty zaczęły „klawiszować”, rozmawiałem z doświadczonymi brukarzami, którzy wskazywali na to, że dobę przed położeniem płyty powinny zostać namoczone i następnie układane na suchy cement.

Ogródki letnie tylko latem?

Jednym z ważniejszych tematów tego tygodnia są dzikie parkingi, które kierowcy sami sobie urządzają czy to na środku ul. Mickiewicza, czy to na ul. Chrobrego. Kierowcy nie mają gdzie w centrum parkować, a miasto lekką ręką udostępnia miejsca parkingowe pod ogródki gastronomiczne. Na ul. Mostowej taki ogródek zabiera z kilka-kilkanaście miejsc, a zimą stoi nieużywany.
Ogródki letnie generalnie będą wypierały samochody z centrum.

Tylko, że właściciel takiego ogródka płaci miastu takie grosze za to, iż ten ogródek stoi, że nawet nie opłaca mu się go na zimę rozbierać. A z miejsc parkingowych miasto miałoby więcej pieniędzy niż od niego. Jeśli już te ogródki mają zajmować ulice, to niech będzie na to zgoda np. od maja do października, a nie przez cały rok.
Słuszna uwaga. Chcemy, by ogródki były czynne jak najdłużej, ale rzeczywiście pogoda nie pozwala na to, by były otwarte przez 12 miesięcy. Przyjmuję uwagę, zobaczymy, co się da zrobić.

Błędu na Chrobrego nie widzę

Od kilku dni mieszkańcy zastanawiają się, dlaczego jezdnia na ul. Chrobrego zmieniła swoją szerokość i dlaczego fragment drogi zrobiony przy jednej inwestycji wygląda inaczej niż przy drugiej.
Nie wydaje mi się, żeby projektant popełnił błąd w przypadku ul. Chrobrego.

Już w listopadzie zwracaliśmy uwagę, że dwa fragmenty Chrobrego z dwóch różnych inwestycji wyglądają inaczej. Inną nawierzchnię ma torowisko koło nowego przystanku, a inną na wysokości Arsenału.
Może to była fantazja projektanta? Na ten temat się nie wypowiem, bo nie ja projektowałem tę ulicę. My zwracaliśmy uwagę na materiał, z którego będą zbudowane nawierzchnie chodników. Wyciągnęliśmy wnioski z tego, jak została zrobiona ulica Sikorskiego i cała Chrobrego będzie z kamienia szlachetnego. Po chodnikach wzdłuż Sikorskiego widzimy, że na białych uszlachetnionych płytach bardziej widać brud.

A nie lepiej jednak te białe płyty wymienić?
Nie. Ten materiał będzie się przecież starzał i te płyty inaczej będą wyglądały za kilka lat. Poza tym, my je regularnie czyścimy.

A ile to kosztuje miesięcznie? Może w perspektywie lat wymiana płyt będzie tańsza niż wydawanie co miesiąc tysięcy na czyszczenie?
To czyszczenie nie jest takie drogie. Na pewno nie jest to kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie.

Drzewa między przyłączami

Na ulicy Mieszka I posadzono ostatnio klony. Mieszkańcy od razu zwrócili uwagę, że część z nich została posadzona tuż przy słupach oświetleniowych. Nie można było w dalszej odległości od lamp?
Sadzimy te drzewa w miejscach, w których wcześniej rosły inne drzewa. Robimy to tam, gdzie nie będą kolidowały z przyłączami znajdującymi się pod ziemią. Wzdłuż Chrobrego jest zwarta zabudowa i tam jest trudno znaleźć miejsce na drzewa.

Tadeusz Jędrzejczak, pana poprzednik, wyciął na Chrobrego sto kilkadziesiąt drzew, więc miejsca jest sporo. Wy posadziliście na razie ponad dwadzieścia.
Od tamtego czasu infrastruktura się zmieniła. Przy tym remoncie ul. Chrobrego zyskała m.in. kanalizację deszczową, której wcześniej nie miała.

Trzeba dołożyć na CEZiB

Wydaje się, że powinniśmy być coraz bliżej końca prac przy Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu. Tymczasem niepewne są losy jednego z zabytkowych budynków byłego szpitala. który stoi on od strony ul. Szpitalnej. Gdy półtora roku temu miasto zlecało pierwszą ekspertyzę, mówiła ona, że budynek nie stanowi zagrożenia, a teraz okazuje się, że być może trzeba go będzie wyburzyć. Co zatem się stało od lata 2020?
Podczas pierwszej ekspertyzy budowlańcy zakładali, że wzmacnianie ścian metodą torkretu, czyli powierzchownego wzmacniania betonem, da ścianom nośność. Po próbach na części obiektu okazało się, że te wzmocnienia nie dają pożądanych rezultatów. Jednym z pomysłów było więc zburzenie budynku, ale na to nie zgodził się konserwator zabytków. Jesteśmy obecnie na etapie konsultacji z ekspertem od ochrony zabytków, co w związku z zaistniałą sytuacją możemy zrobić. Dla nas to jest problem. Przede wszystkim czasowy. Poza tym każda decyzja nie będzie dla nas satysfakcjonująca pod względem finansowym. Jeśli ostatecznie okaże się, że trzeba wyburzyć ten budynek, to będzie wiązało się z kosztami. Podobnie jak z dodatkowymi kosztami będzie wiązało się kolejne wzmacnianie budynku.

Ile pieniędzy trzeba byłoby dołożyć do tych 104 mln zł, za które już trwają prace?
To nie jest jeszcze oszacowane, ale to co najmniej kilka milionów złotych. Te pieniądze trzeba będzie znaleźć.

A co byłoby w miejscu budynku, jeśli trzeba byłoby go wyburzyć?
To już byłaby decyzja architekta.

Ten budynek do wzmocnienia lub wyburzenia stoi obok zbudowanego łącznika, który wygląda tak samo źle jak budynek hali sportowej od strony ul. Warszawskiej. Na wizualizacjach budynek hali był piękny i wielokolorowy, w rzeczywistości jest brzydki i zielony.
Budynek hali na pewno będzie wyglądał inaczej, kiedy już rozpocznie się jej użytkowanie i będzie od środka podświetlona.

Ale chyba miasto ma już jakiś pomysł na sprawienie, by uatrakcyjnić wizualnie tę halę? Przecież o tym mówi się od około roku!
Nie będziemy wymyślać czegoś, co by miało ten obiekt zmienić.

Na wizualizacjach hala wyglądała inaczej. Wyglądała ciekawa, a wyszła nijaka.

Tak, zgadza się. Mnie osobiście też ten fakt poruszył. Zapytaliśmy o to projektanta, a ten w bezczelny sposób powiedział, że wizualizacja jest formą reklamy. To było słabe z jego strony, bo my zdecydowaliśmy się na ten konkretny projekt właśnie ze względu na wizualizację. Poczekajmy i zobaczymy, jak hala będzie wyglądać z zewnątrz, gdy wypełni się światłem.

Obok CEZiB-u miasto chce zbudować internat oraz poradnię psychologiczno-pedagogiczną, bo są już na to pieniądze z Polskiego Ładu. Od 1 września tego roku z warsztatów i hali, które są przecież po sąsiedzku, mają korzystać uczniowie. Młodzi ludzie będą więc mieć zajęcia niemal na placu budowy!
Nie widzę żadnego zagrożenia.

I nie usłyszymy za pół roku, że uczniowie znów jednak zajęć przy Warszawskiej nie rozpoczną, bo najpierw trzeba będzie zbudować internat?
Nie. Budowa nie wpłynie na zajęcia. Zanim rozstrzygniemy przetarg na internat, uczniowie już będą mieć zajęcia w CEZiB-ie.

Przez łuk na Schody Donikąd

W tym roku minie 50 lat od zbudowania Schodów Donikąd i aż 20 lat od ich zamknięcia. Gdy na nie patrzę, to widzę dwa rozwiązania: naprawić lub wyburzyć. Tymczasem miasto jest pośrodku i nie wybiera żadnej z tych opcji.
Miasto jest pośrodku, bo ja od początku prezydentury mówię, że nie wydamy publicznych pieniędzy - a koncepcje wiązały się z wydatkiem nawet kilkudziesięciu milionów złotych - na zrobienie schodów i połączenie ich np. z jakąś restauracją. Pytaliśmy restauratorów, czy ktokolwiek byłby zainteresowany, aby prowadzić tam działalność gastronomiczną. Zainteresowanie było zerowe. Przede wszystkim dlatego, że dzisiejszy klient jest bardzo wygodny. Najlepiej, żeby mógł zaparkować auto i od razu wejść prosto do lokalu.
Oczywiście, że Schody Donikąd to miejsce dla Gorzowa symboliczne, a nawet kultowe. Chcemy się nimi zająć, ale w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Ponieważ jest to jedna z piękniejszych działek i bardzo eksponowanych w mieście, chcemy zabudować ją nieruchomością komercyjną, np. powierzchnią mieszkaniową czy biurową. Architekci są jednak ostrożni w pomysłach. Mają bowiem świadomość, że każdy, kto weźmie na warsztat projektowanie tej przestrzeni, automatycznie wystawi się na widok publiczny, ze wszystkimi tego konsekwencjami, właśnie dlatego, że to miejsce kultowe.

Ale prezydent Gorzowa może „wziąć na klatę” zburzenie Schodów Donikąd i wówczas deweloper ma wolną rękę przy wypełnianiu tej działki.
Kwestia zburzenia tych schodów, które są, jest dla nas jasna, bo one nie mają już przecież szans funkcjonowania

No to zburzmy je w końcu!
Zburzymy je, ale dopiero wtedy, gdy będziemy wiedzieli, co dalej. Po to jest formuła partnerstwa publiczno-prywatnego, żebyśmy te działkę mogli zaoferować jako inwestycyjną, ale warunkiem jej zabudowy będzie zbudowanie schodów, czyli wkomponowanie wejścia do parku Siemiradzkiego w nowy obiekt. Ja często odwiedzam ten park i to, czego najbardziej mi w nim brakuje, to właśnie zejścia do centrum. To jest wielki ból.

Czyli, jak rozumiem, zamysł jest taki, by w tym nowym deweloperskim budynku, było - na przykład w formie „łuku triumfalnego”- przejście do schodów, tak?
W wielu miastach położonych na wzgórzach - w Paryżu, w Rzymie - jest mnóstwo schodów, które wiją się między budynkami. I tak chciałbym do tego podejść. Będziemy to robić w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Chyba, że znajdzie się inwestor, który w całości sam chciałby to zrobić. Jeśli z budżetu miasta mamy wyrzucić co najmniej kilkanaście milionów złotych po to, żeby tylko zrobić schody, to jest to bez sensu. Mam świadomość, że biorę na siebie odpowiedzialność za kultowe miejsce. Ludzie mogą myśleć, że Wójcicki zrobił Sikorskiego, Chrobrego, ale Schody Donikąd ma w głębokim poważaniu. Nie, nie mam ich w głębokim poważaniu, tylko podkreślam, że nie chcę wyrzucać w błoto publicznych pieniędzy.
W okolicach Schodów, od strony Góry Powstańców, powstaje osiedle. To jest dla nas sygnał, że ta przestrzeń jest atrakcyjna dla deweloperów.

Czyli burzymy Schody dotychczasowe, koncepcję schodów do parku zostawiamy, ale w innym formacie?
Tak. Bardzo bym chciał, żeby tę działkę można było skomercjalizować, ale przy pozostawieniu wejścia do parku. Schody nie muszą być szerokie na 30 metrów. Mogą być normalnym wejściem do parku. Ważne by otworzyć park Siemiradzkiego na centrum.

Tramwaje. Nowa linia za kilka lat

Co z budową linii tramwajowej przez Piłsudskiego i Górczyńską?
Ona cały czas jest w planach. Pieniądze, które na nią mieliśmy z ostatniej perspektywy unijnej, przeznaczyliśmy jednak na remonty i przebudowy istniejących linii tramwajowych. O pieniądze na nową linię na Górczyn będziemy się starać, gdy tylko zostanie uruchomiona procedura pozyskiwania pieniędzy z nowej perspektywy unijnej.

A nie można o pieniądze na tę linię postarać się wcześniej z Polskiego Ładu?
To są za duże pieniądze. W aktualnej edycji Polskiego Ładu będziemy natomiast składać dwa wnioski: jeden na 5 mln zł na przebudowę Hawelańskiej i Wełnianego Rynku, bo po remoncie Sikorskiego i Chrobrego chcemy uzupełnić tę część miasta. Drugi projekt, warty 30-40 mln zł, będzie dotyczył przebudowy ul. Kosynierów Gdyńskich i budowy ronda przy Słowiance. W następnej kolejności chcemy złożyć wniosek na pierwszy etap budowy północnej obwodnicy miasta. W tym przypadku będziemy starać się pozyskać pieniądze w kilku miejscach. Parę lat temu cały jej projekt był szacowany na około 160 mln zł. Teraz będzie to co najmniej 200 mln zł.

Trochę obwodnica, trochę trasa średnicowa

Wyjaśnijmy, czy to będzie jednak obwodnica, bo przecież tego typu drogi omijają miasto, czy jednak coś w rodzaju trasy średnicowej. Gdy mieszkańcy słyszą, że obwodnica ma iść ulicą Górczyńską, to protestują, że ma ona biec przez największe osiedle.
To ma być droga, która połączy obie te funkcje. Bo jeśli dziś chcielibyśmy zrobić północny „ring” wokół miasta przez gminę Kłodawa, to ta droga zbierałaby wyłącznie ruch tranzytowy, a to nie jest najważniejsze. Teraz najważniejszym jest rozładowanie ruchu w mieście. Duża część mieszkańców Górczyna jedzie na Piaski, na os. Europejskie czy do strefy ekonomicznej korzystając z trasy średnicowej. Jest ogromna potrzeba przeniesienia natężenia ruchu na kolejną trasę. Ta nowa droga oczywiście będzie miała znamiona trasy średnicowej. Przy okazji uzbroi nam tereny inwestycyjne na byłym poligonie. Ale mimo wszystko to będzie obwodnica. Lepiej skorzystać z takiego dwufunkcyjnego rozwiązania niż budować daleko za miastem. Gorzów ma taką powierzchnię, że mogłoby w nim mieszkać około 300 tys. ludzi. Ale wypełnienie tej powierzchni jedynie budownictwem wielorodzinnym i jednorodzinnym jest nierealne.

Gdy coraz głośniej zaczyna mówić się o obwodnicy przez Górczyńską, pojawiają się głosy: „Zróbmy przy okazji linię tramwajową biegnącą najkrótszą drogą z Manhattanu na Piaski”.
Przy okazji budowy odcinka obwodnicy od Górczyńskiej do Kazimierza Wielkiego będzie zostawiony pas na ewentualną linię tramwajową.

Prezydentem Gorzowa może być pan jeszcze najwyżej siedem lat. W tym okresie przewiduje więc pan taką inwestycję?
Myślę, że nie. Tak samo, jak nie zrobimy linii tramwajowej do strefy ekonomicznej, bo tam ruch jest tylko wtedy, gdy ludzie jadą na swoją zmianę lub z niej wracają. Dziś najbardziej elastyczna jest komunikacja autobusowa.

Autobusy na Europejskim

To skoro autobusy są tak „elastyczne”, to dlaczego jeszcze nie wjeżdżają one na os. Europejskie?
Niebawem się tam pojawią. Właśnie robimy analizę co do zatok autobusowych na osiedlu. Wszystkie autobusy, które będą jechały w stronę strefy, będą jeszcze wjeżdżały w osiedle Europejskie. Dziś jest to już logiczne, bo mamy przecież nowy wjazd od ronda przy nowym McDonald’sie. Być może będzie trzeba poprawić łuki dróg. Pewne jest jednak że ruch autobusowy na osiedlu Europejskim będzie wprowadzony jeszcze w tym roku.

A co z pętlą autobusową obok byłego Tesco przy Słowiańskiej? Od ronda Szczecińskiego do pętli autobusy jeżdżą niemal puste. A żeby dojechać do pętli i później z niej wyjechać, pokonują łącznie ponad 1 km bez sensu, bo praktycznie bez pasażerów. Sama linia 104 ma kilkadziesiąt kursów, więc tylko ona robi 100 km dziennie, czyli 3 tys. km miesięcznie bez celu. A autobusów dojeżdża na pętlę kilka. Nie można tej pętli zlikwidować i oszczędzić na paliwie? A przy okazji zrobić pętlę po stronie os. Europejskiego?
Przy Słowiańskiej pętla jest, bo tam jest duża przestrzeń. Można byłoby zrobić pętlę na os. Europejskim, ale na nim z kolei nie ma takiego placu. Szukamy jednak miejsca w okolicy, bo dzisiejsza pętla jest na terenie należącym do Leroy Merlin. Właściciel w każdej chwili może przecież powiedzieć, że sobie tego nie życzy. Przystanek końcowy dla autobusów na osiedlu Europejskim jest zatem konieczny. Przygotowanie takiego placu to oczywiście będzie dodatkowy koszt. Pewnie około 1 mln zł.

Który w jakimś momencie się przecież zwróci, bo nie trzeba będzie wozić powietrza na pętlę pod byłe Tesco.
Pewnie tak.

Kontrowersje zawsze będą

Jak te wszystkie „kontrowersje” inwestycyjne, od których rozpoczęliśmy rozmowę, wpłyną na zmianę w podejściu do inwestycji? Może lepiej każdy projekt pokazywać wszem i wobec przed realizacją? Chyba lepiej, gdy mieszkańcy wyrażą swoje zdanie przed wbiciem pierwszej łopaty, niż mają hejtować po zrobieniu inwestycji?
W pewnym zakresie jest to do zrobienia. Udział mieszkańców jest dobry, bo oni są w stanie wyłapać błędy. Żeby jednak lepiej prowadzić inwestycje i żeby one miały lepszy nadzór powołaliśmy spółkę Gorzowskie Inwestycje Miejskie...

I będą w niej inni urzędnicy niż w magistracie? Bo jak będą ci sami, to co się zmieni? Nadzór będzie taki sam.
Zasadniczą częścią spółki będą nasi urzędnicy. Chcemy jednak dobrać do nich swoich inspektorów nadzoru. Dziś na nadzory inwestorskie wydajemy miliony złotych, a do każdej inwestycji bierzemy w przetargu jakąś firmę zewnętrzną. Inspektor przyjedzie na godzinę, dwie, obejdzie budowę i pojedzie dalej. My jednak chcemy, żeby ten inspektor żył tymi inwestycjami tak, jak żyją urzędnicy z wydziału inwestycji. Bo wbrew obiegowej, krzywdzącej opinii, nasi pracownicy „żyją” każdą płytką w chodniku i sami się złoszczą, że ciężko jest coś wyegzekwować od wykonawcy.

To jeśli wykonawca nie słucha kogoś, gdy ten ktoś jest urzędnikiem, to jak będzie słuchał, gdy ten ktoś będzie pracownikiem spółki inwestycyjnej?
Inspektor nadzoru jest takim ramieniem zbrojnym inwestora. Jak to ramię zbrojne jest najemne, to rezultaty mogą być różne. Jeśli inspektorem jest nasz człowiek, który tak jak mieszkańcy związany jest z Gorzowem, będzie egzekwował wykonanie inwestycji z największą starannością, a co za tym idzie, z lepszym rezultatem.

A nie będzie problemu z ogarnięciem tych wszystkich inwestycji? Wiceprezydent Jacek Szymankiewicz sam mówił radnym, że inwestycji jest tyle, że magistrat już nie jest w stanie ich ogarnąć. Bez względu na to, czy za inwestycje odpowiada urząd, czy spółka, to tych inwestycji jest tyle samo.
Powołujemy spółkę w okresie, gdy zmniejszamy liczbę inwestycji. Dziś faktycznie jesteśmy obłożeni pracą po uszy i pewnie część problemów bierze się stąd, że nie na wszystko jest czas. Spółka będzie brała na siebie nowe inwestycje, a miasto będzie kończyło te, które już zaczęło. Pierwszym zadaniem spółki będzie rozbudowa cmentarza.

Czyli i tak różne „kontrowersje” w inwestycjach się szybko nie skończą?
One się nigdy nie skończą. Zawsze będzie ktoś, komu nie spodoba się kolor płytek czy organizacja wjazdu na posesję. Nie spodziewam się, że spółka przyniesie super rezultaty „zewnętrzne”. Ja bym chciał, żeby przede wszystkim spółka lepiej i szybciej realizowała inwestycje dla nas.

Kiedy spółka zacznie działać już na pełnych obrotach.
Procesy inwestycyjne będzie prowadziła już w pełni od 2023 roku.

Czytaj również:

https://gazetalubuska.pl/75-inwestycji-w-gorzowie-co-zrobia-w-twojej-dzielnicy-w-2022-roku/ar/c15-15947621
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska